Nie powiedzieli mu o guzie
Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Przecież lekarz wie, że ta choroba zabija ludzi, a ja jestem młody i im wcześniej zacząłbym leczenie, tym większe szanse miałbym na przeżycie - mówi Dawid Gołąbek, któremu z powodu guza amputowano część nogi.
Wcześniej mężczyzna skręcił zaatakowaną przez nowotwór kostkę, lekarz wykrył raka, ale nic mu o tym nie powiedział.
Trzy lata temu Dawid Gołąbek był całkowicie zdrowym, aktywnym zawodowo człowiekiem. Jego dramat rozpoczął się dwa lata temu. Wtedy trafił na izbę przyjęć Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie. Trafił tam, bo skręcił kostkę.
- Zaopatrzono go wtedy w but gipsowy, wskazano kontrolę w poradni chirurgicznej i wypuszczono do domu, zalecając dalsze kontrole - mówi Leszek Krupanek, adwokat Dawida Gołąbka.
Pan Dawid otrzymał wypis ze szpitala z łacińską, niezrozumiałą dla niego nazwą choroby. Wrócił do pracy i wszystko układało się dobrze. Do czasu. Po dwóch miesiącach mężczyzna po raz kolejny skręcił tę samą kostkę. Trafił do tego samego szpitala. Lekarze przeprowadzili dokładne badania. Diagnoza jaką usłyszał pan Dawid była szokująca.
- Okazało się, że mam guza na kości. Nie zapomnę tego dnia, kiedy poszedłem w lutym na izbę przyjęć. Lekarz był zaskoczony, że ten guz jest tak duży i że nikt go wcześniej nie wykrył - mówi Dawid Gołąbek.
Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie: badania onkologiczne, chemioterapia i w końcu amputacja części nogi. Pan Dawid musiał przejść długie i bolesne leczenie.
Mężczyzna długo nie zdawał sobie sprawy, że o jego nowotworze lekarze wiedzieli już podczas jego pierwszej wizyty w szpitalu. Dowiedział się o tym przypadkiem. Kilka miesięcy po amputacji nogi był u onkologa. Zabrał ze sobą pierwszy wypis ze szpitala. Zdziwiony lekarz przetłumaczył mu łacińską nazwę - guz na kości.
- Wymagania są jednoznaczne. Nakazują pisanie wszystkich rozpoznań w języku polskim m. in. dlatego, żeby pacjent wiedział dokładnie, co u niego rozpoznano - wyjaśnia Stefan Kopocz, rzecznik odpowiedzialności zawodowej Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach.
Pan Dawid nie ma wątpliwości. Lekarze nie powiedzieli mu, że ma raka! Odebrali mu szansę na podjęcie leczenia we wczesnym stadium choroby. To doprowadziło go do kalectwa. Postanowił szukać sprawiedliwości w sądzie.
- Dawid Gołąbek wniósł do Sądu Okręgowego w Katowicach pozew przeciwko Zespołowi Szpitali Miejskich w Chorzowie i przeciwko PZU - informuje Krzysztof Zawała, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach.
Dawid Gołąbek do końca życia pozostanie kaleką. Winą za to obarcza lekarzy. Domaga się zadośćuczynienia, bo przez zaniedbanie lekarzy jego życie to dziś nieustanna walka o przetrwanie.
- Najgorzej jest gdy wychodzimy z domu. Nawet jeden przystanek musimy przejechać tramwajem, bo nawet w tej protezie nie może daleko zajść - mówi Joanna Gołąbek, żona Dawida. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)