Niebezpieczne wojsko
Po wybuchu zacząłem krzyczeć, złapałem się za twarz. Przełożony aż przeklął ze zdziwienia. Potem wezwał karetkę - mówi Kamil Sawicki, który stracił oko podczas wojskowych ćwiczeń. Przełożony prawdopodobnie rzucił petardą w tłum żołnierzy. Jej odłamek trafił Kamila w twarz. Czy ćwiczenia były bezpieczne?
Kamil Sawicki ma 23 lata. Trafił do Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce na dziewięciomiesięczną służbę. 28 stycznia z poligonu zabrała go karetka pogotowia.
Miał rany twarzy po wybuchu petardy. Wypadek, czy może ktoś celowo rzucił petardą w żołnierzy?
- Stałem, rozmawiałem z kolegami, odwróciłem się i wtedy wybuchła petarda - opowiada Kamil Sawicki.
Sprawą wypadku na poligonie w Ustce zajęła się prokuratura i żandarmeria wojskowa.
Nie wiadomo kto rzucił petardą.
- Ponoć był to chorąży. Ja nie widziałem, ale ludzie mi powiedzieli. Byłem odwrócony plecami- mówi Kamil Sawicki.
Podczas ćwiczeń używa się petard. Jednak, aby żołnierzom nic się nie stało muszą być zachowane środki ostrożności. Czy tak było i tym razem? Kamil twierdzi, że przełożeni, którzy prowadzili szkolenie i rzucali petardy, dobrze się przy tym bawili.
- Zabezpieczyliśmy dokumentacje związaną z procesem szkolenia, przesłuchaliśmy świadków - mówi płk Edward Jaroszuk z Żandarmerii Wojskowej.
Dramat Kamila tak naprawdę dopiero się zaczyna. Chłopak przyszedł do jednostki z nadzieją, że tak jak jego ojciec, zostanie zawodowym marynarzem. Teraz będzie zwolniony ze służby. Czy ktoś odpowie za wypadek i złamanie życia Kamilowi?
- W przypadku umyślnego działania sprawcy grozi mu kara do 10 lat więzienia. W przypadku nieumyślnego przestępstwa do 3 lat pozbawienia wolności - mówi płk Edward Jaroszuk z Żandarmerii Wojskowej. *
* skrót materiału
Reporter: Karolina Miklewska