Porachunki rodzinne
Danuta Trochimiuk twierdzi, że została pobita metalowymi rurkami przez Mirosława i Sylwestra H. Na pomoc kobiecie pospieszył jej mąż, Zygmunt Trochimiuk. Wywiązała się bójka. Wszyscy jej uczestnicy odnieśli obrażenia. Trzy samochody zostały zniszczone. Jednak wyrok w tej sprawie dostał tylko Zygmunt Trochimiuk.
Wieś Mężenin, niedaleko Siedlec. Trzy lata temu, w sierpniu pani Danuta Trochimiuk wracała do domu. Nagle drogę zajechał jej samochód braci Mirosława i Sylwestra H. Mężczyźni wywlekli ją z samochodu i bili metalowymi rurkami.
- Ja tam śmierć widziałam, nic więcej - mówi Danuta Trochimiuk.
Na pomoc żonie przyjechał Zygmunt Trochimiuk z synem, 14-letnim wówczas Jackiem. Doszło do bójki, wszyscy jej uczestnicy odnieśli obrażenia. Trzy samochody zostały zniszczone. Jednak wyrok w tej sprawie dostał tylko Zygmunt Trochimiuk.
- Gdy dojechaliśmy Mirosław H. zaatakował mnie rurką, a Sylwester H. syna, Jacka. Nie widziałem żony, myślałem, że nie żyje. Byłem w szoku, w nerwach wybiłem szybę w ich samochodzie, zniszczyłem lusterka - opowiada Zygmunt Trochimiuk, którego żonę pobili bracia H.
- W toku postępowania prokurator uznał, iż nie jest wiarygodną wersja pokrzywdzonej Danuty T., z której wynikało, iż to Mirosław i Sylwester H. zadawali jej ciosy metalową rurką. Postępowanie umorzono. Jednocześnie w tej sprawie Zygmunt T. działając z synem uszkodził pojazd jednego z podejrzanych na kwotę ponad 10 tys. zł. Przeciwko Zygmuntowi T. został skierowany akt oskarżenia. Mężczyzna został skazany na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat próby - informuje Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Konflikt między rodziną braci H. a Trochimiukami trwa od kwietnia 2005 roku. Wtedy Katarzyna H., odeszła od męża Mirosława i związała się z synem państwa Trochimiuków - Pawłem. Twierdzi on, że został wówczas pobity przez jej ojca oraz byłego męża.
- Mirosław H. pobił mnie bejsbolem, pomagał mu kolega. Uciekłem na drogę i powiadomiłem policję. Oni wyszli na drogę i zaczęli mi grozić, że mnie zabiją. Policja umorzyła tę sprawę z braku dowodów - twierdzi Paweł Trochimiuk, syn państwa Trochimiuków.
Mieszkańcy wsi, z której pochodzą bracia H., twierdzą, że zastraszają oni całą okolicę i są bezkarni.
- Nic nie powiem, bo mi szyby powybijają. My się ich boimy, jak ognia - mówi mieszkanka wsi Mszanna.
W zeszłym roku Paweł Trochimiuk dowiedział się od znajomego, że Mirosław H. wyznaczył 20 tysięcy złotych za jego głowę. Ojciec złożył doniesienie o groźbach karalnych w Prokuraturze Rejonowej w Siedlcach. Sprawa jednak z braku dowodów została umorzona, a sąd w Siedlcach oddalił właśnie jego zażalenie jako poszkodowanego.
- Grożono mi utratą życia. Oferował 20 tysięcy za moją głowę, za zabicie mnie - mówi Paweł Trochimiuk, syn państwa Trochimiuków.
Państwo Trochimiukowie twierdzą, że nie są w stanie dojść sprawiedliwości, czyli doprowadzić do ukarania sprawców pobicia Danuty, a także osób, które grożą Pawłowi utratą życia. Mirosław H. nie chce się wypowiadać w tej sprawie. *
* skrót materiału
Reporter: Monika Adamczyk