Powrót ptasiej grypy
Ptasia grypa atakuje. W dwóch fermach drobiu niedaleko Płocka wykryto śmiertelnie groźnego dla człowieka wirusa H5N1. Ogniska grypy znajdują się w Uniejewie i Myśliborzycach. Obie miejscowości natychmiast otoczono kordonem. Wyznaczono strefy zagrożenia i zapowietrzenia. Rozpoczęto masowe zabijanie zarażanego ptactwa. Czy grozi nam niebezpieczeństwo? Co czują okoliczni mieszkańcy?
Wirus zaatakował indyki na fermach położonych w Uniejewie i Myśliborzycach pod Płockiem. Władze Płocka natychmiast powołały sztab kryzysowy, żeby zapobiec epidemii.
Zarażone mięso z ferm trafiło do sklepów w trzech województwach: pomorskim, warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim.
- Lekarze powinni to szybciej wychwytywać. W zeszłym roku to było nagłośnione, odpowiednie służby już były przygotowane, a teraz wirus zaskoczył nas przed świętami - mówi Marek Sienkiewicz, mieszkaniec Gdańska.
Władze wyznaczyły dwie strefy. Trzykilometrową strefę zagrożenia i dziesięciokilometrową strefę zapowietrzenia od ogniska wirusa. Zamknięto drogi. Wszystko po to, aby uniknąć rozprzestrzeniania się ptasiej grypy.
- Policjanci nie wpuszczają do tej strefy osób, które tam nie mieszkają. Ruch odbywa się tam tylko lokalny - informuje Mariusz Gierusa z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.
- Służby weterynaryjne wizytują gospodarstwa, na których znajduje się drób. Oceniają ich stan zdrowotny. W przypadku jakiegokolwiek podejrzenia kierują te próbki do nas, do badań - dodaje Zenon Minta z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.
Zarażone mięso wycofano już ze sklepów i ubojni. Wojewoda mazowiecki określił zasady postępowania, które mają pomóc w zwalczaniu ptasiej grypy. Oto niektóre z nich:
- unikać kontaktu z dzikim ptactwem
- przestrzegać podstawowych zasad higieny
- odseparować i nie spożywać mięsa chorobowego, jego przetworów i jaj bez obróbki termicznej w minimalnej temperaturze 70 stopni.
Mieszkańcy miejscowości położonych poza strefą zagrożenia twierdzą, że o chorobie drobiu w okolicy mówiono już wcześniej. Nikt jednak tego nie zgłosił. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)
Zarażone mięso z ferm trafiło do sklepów w trzech województwach: pomorskim, warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim.
- Lekarze powinni to szybciej wychwytywać. W zeszłym roku to było nagłośnione, odpowiednie służby już były przygotowane, a teraz wirus zaskoczył nas przed świętami - mówi Marek Sienkiewicz, mieszkaniec Gdańska.
Władze wyznaczyły dwie strefy. Trzykilometrową strefę zagrożenia i dziesięciokilometrową strefę zapowietrzenia od ogniska wirusa. Zamknięto drogi. Wszystko po to, aby uniknąć rozprzestrzeniania się ptasiej grypy.
- Policjanci nie wpuszczają do tej strefy osób, które tam nie mieszkają. Ruch odbywa się tam tylko lokalny - informuje Mariusz Gierusa z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.
- Służby weterynaryjne wizytują gospodarstwa, na których znajduje się drób. Oceniają ich stan zdrowotny. W przypadku jakiegokolwiek podejrzenia kierują te próbki do nas, do badań - dodaje Zenon Minta z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.
Zarażone mięso wycofano już ze sklepów i ubojni. Wojewoda mazowiecki określił zasady postępowania, które mają pomóc w zwalczaniu ptasiej grypy. Oto niektóre z nich:
- unikać kontaktu z dzikim ptactwem
- przestrzegać podstawowych zasad higieny
- odseparować i nie spożywać mięsa chorobowego, jego przetworów i jaj bez obróbki termicznej w minimalnej temperaturze 70 stopni.
Mieszkańcy miejscowości położonych poza strefą zagrożenia twierdzą, że o chorobie drobiu w okolicy mówiono już wcześniej. Nikt jednak tego nie zgłosił. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)