Rok po tragedii w Katowicach

Rok po tragedii w Katowicach

Ile jeszcze będą czekać? Rok, dwa, czy może dłużej? Rok temu wszyscy współczuli ofiarom i obiecywali rychłą pomoc. Poszkodowani otrzymali część pieniędzy. O resztę, w sumie ponad 11 mln. zł walczą w sądzie.

Rok to za mało, żeby ból minął. 28. stycznia ubiegłego roku runął dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich, w której odbywała się wystawa gołębi. Zginęło 65 osób, ponad 140 zostało rannych. Taki był bilans największej katastrofy budowlanej w Polsce.

Dziś, gdzie jeszcze rok temu stała hala wystawowa jest teraz pusty plac. Ludzie przychodzą i zapalają znicze. Ci, którzy przeżyli z trudem wspominają to, co się tam wtedy działo.  

- Drzwi wyjścia awaryjnego musieliśmy wyłamać ławką, żeby się wydostać na zewnątrz. To trwało kilka sekund, a pogotowie już było - opowiada Marian Babiarz.

Pani Sabina w katastrofie straciła męża. Mąż pojechał na targi handlować paszą dla gołębi. O tym, że jest wśród ofiar pani Sabina dowiedziała się dopiero następnego dnia.

- Nadzieja pozostawała do samego końca, tym bardziej, że dzwoniłam i nie było go na liście osób martwych. O jego śmierci dowiedziałam się dopiero w niedzielę przed południem - wspomina Sabina Sieprawska.

Mimo, że od tragedii miną rok, pani Alina na samo wspomnienie walącej się hali ma łzy w oczach. W hali była razem z mężem. Oboje ucierpieli. Pani Alina miała uszkodzony kręgosłup i bark. Musi ciągle poddawać się rehabilitacji. Po tragedii straciła pracę. Mąż pani Aliny miał stłuczony kręgosłup.

- Wspomnienia wracały przez cały rok. Ten moment ciągle nam się śnił. To była straszna tragedia. Całe nasze życie zmieniło... - mówi Alina Rodek - Węgier, która ucierpiała w katastrofie.

Śledztwo w sprawie katastrofy w Katowicach nadal trwa. Zarzuty postawiono dotychczas 12 osobom. Najpoważniejsze to doprowadzenie do samej katastrofy i niedopełnienie obowiązków.

Poszkodowani w katastrofie otrzymali doraźną pomoc m.in. od lokalnych władz i od Caritasu. Domagają się także odszkodowań od Międzynarodowych Targów Katowickich. Zapowiada się długa batalia o pieniądze. Władze MTK dobrowolnie są skłonne zapłacić tylko niewielkie odszkodowania.

- Pan mecenas, przedstawiciel Targów zaproponował, że w tym momencie, tam na sali sądowej, może wypłacić mi 1800 zł jeżeli podpiszę, że nie wzniosę żadnych roszczeń - opowiada Alina Rodek - Węgier.

- W tej chwili przed sądem w Katowicach toczy się 31 spraw. Ludzie dochodzą odszkodowań, zadośćuczynień, rent. Łączna suma wszystkich tych pozwów to ponad 11 milionów złotych, najwyższa przekracza 1,5 miliona zł. - mówi Krzysztof Zawała z Sądu Okręgowego w Katowicach.

Władze MTK powołały do życia fundację, która chce w ciągu 5 lat zgromadzić 40 milionów złotych na wypłatę odszkodowań. Ale tylko dla tych poszkodowanych, którzy zrezygnują z sądowych roszczeń wobec MTK.

- Fundacja nie daje nam żadnej gwarancji, że będzie istniała przez 5 lat. Ona może istnieć tylko na papierku. Nie mamy gwarancji, że zgromadzi te pieniądze - twierdzi Zdzisław Karoń, poszkodowany w katastrofie.

Poszkodowanych w katowickiej katastrofie czeka walka o odszkodowania. O pieniądze na leczenie, rehabilitację, leki. Powoli opuszcza ich jednak nadzieja na szybkie zakończenie sądowych sporów. *

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl 

(Telewizja Polsat)