Równi i równiejsi
Spór o swoje! W Wigierskim Parku Narodowym trwa konflikt mieszkańców z dyrektorem parku Zdzisławem Szkiruciem. Gdy jedni mieli zakaz budowy na swoich działkach, drudzy postawili okazałe domy i to na terenie chronionym.
Zbigniew Matczyński pracuje w Stanach Zjednoczonych. Kilkanaście lat temu kupił 12 - hektarową działkę nad jeziorem Długie. Chciał budować dom.
- Dyrektor Szkiruć powiedział, że nigdy nie pozwoli mi na zabudowę po drugiej stronie drogi, ponieważ jezioro jest pod ścisłą ochroną - mówi Zbigniew Matczyński.
Odmówiono mu wydania pozwolenia na budowę, bo działka leży w granicach Wigierskiego Parku Narodowego. Pan Zbigniew sprzedał więc część działki i wyjechał. Po powrocie nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Nowi właściciele działek wybudowali sobie okazałe domy. Jak to możliwe, że najpierw nie było wolno, a potem nagle pozwolono na budowę?
- Sytuacja planistyczno - prawna zmieniała się na przestrzeni 8 lat trzykrotnie - wyjaśnia Zdzisław Szkiruć, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego.
Właściciel jednego z pensjonatów zbudował dom pięciokrotnie większy niż fundamenty siedliska. Siedlisko kupił od Zbigniewa Matczyńskiego i rozbudował. Dyrektor parku próbował temu zapobiec.
- Właściciel kupił, wójt wydał pozwolenie. Nie wyraziłem zgody, ale samorządowe kolegium odwoławcze stwierdziło, że nie mam racji - mówi Zdzisław Szkiruć, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego.
Zbigniew Matczyński "przegapił" czas wolnej amerykanki. Gdy wrócił z emigracji i chciał postawić dom na 3 hektarach, które mu pozostały - okazało się, że znowu nie wolno budować. Dlaczego? Bo powstał plan zagospodarowania i zaostrzyły się przepisy ochrony środowiska.
Zbigniew Matczyński nie daje za wygraną. Wraz z okolicznymi gospodarzami powołał Wigierskie Stowarzyszenie Mieszkańców Wsi. Chce walczyć o prawo do budowania na własnej ziemi.
Jan Nowel, sołtys wsi Rosochaty Róg nie może od czterech lat uzyskać zgody na budowę w swoim gospodarstwie agroturystycznym stawu rybnego.
- To jest mój grunt, za który płacę podatki i chcę z czegoś żyć - mówi Jan Nowel.
- My nie przyszliśmy do parku, tylko park przyszedł do nas i nikt nas nie spytał, czy my chcemy w tym parku żyć - twierdzi Jan Nowel, sołtys wsi Rosochaty Róg. *
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)