Równi i równiejsi
Starałem się za wszelką cenę uniknąć zderzenia - mówi Tomasz Hajto. Tylko w Interwencji były reprezentant Polski w piłce nożnej opowiada o wypadku, w którym śmiertelnie potrącił starszą kobietę na przejściu dla pieszych. W reportażu również o Dariuszu Dudce. Obecny reprezentant Polski w 2003 roku spowodował wypadek, w którym zginął mężczyzna. Choć piłkarz był pijany, stracił jedynie prawo jazdy.
Tomasz Hajto, wieloletni reprezentant Polski w piłce nożnej. Teraz zawodnik i zarazem menedżer Łódzkiego Klubu Sportowego. Tydzień temu potrącił kobietę. Ofiara - pani Czesława D. miała siedemdziesiąt cztery lata.
- Nie zachował szczególnej ostrożności, potrącił na przejściu dla pieszych kobietę. W wyniku obrażeń kobieta zmarła w karetce na miejscu zdarzenia - informuje Mirosław Micor, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
- Nie wiedziałam co robić, do kogo zadzwonić, wiedziałem, że trzeba przede wszystkim udzielić jej pierwszej pomocy - wspomina tragiczne zdarzenie Tomasz Hajto.
Do tragicznego wypadku doszło w Łodzi. Rozpędzony samochód marki Chrysler, należący do Tomasza Hajty, uderzył na przejściu dla pieszych starszą kobietę. Ofiara nie miała żadnych szans.
- Do wypadku doszło w niebezpiecznym miejscu. Samochody wyjeżdżają tam spod wiaduktu kolejowego, więc nie mają dobrej widoczności. Kierowcy nie są w stanie zauważyć czy piesi zaczęli już przechodzić przez pasy - mówi Mirosław Micor, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
I właśnie dlatego, że jest to miejsce szczególnie niebezpieczne, umieszczono tam znaki ostrzegawcze. Ograniczenie prędkości do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę i zakaz wyprzedzania. Dlaczego Tomasz Hajto zlekceważył je? Przecież kilka miesięcy temu, w tym samym miejscu on też był ofiarą wypadku.
- Ta ulica jest bardzo niebezpieczna. W tym samym miejscu 5 miesięcy temu uderzył we mnie z tyłu inny samochód - opowiada Tomasz Hajto.
Tomasz Hajto przyznał się do zarzutu postawionego przez policję o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności. Sprawą zajęła się już łódzka prokuratura.
Jednak wypadków drogowych z udziałem sportowców było znacznie więcej. Warto wspomnieć o najtragiczniejszym z nich. W 2003 roku zawodnik, wtedy jeszcze Amiki Wronki, potrącił śmiertelnie na przejściu dla pieszych mężczyznę. Dariusz Dudka, bo o nim mowa, był pijany.
Co więcej, po tragedii Dariusz Dudka znalazł miejsce w klubie mistrza Polski, Wiśle Kraków. Reprezentował nas także na zeszłorocznym mundialu w Niemczech.
Dariusz Dudka zabił po pijanemu. Uniewinniono go, a prawo jazdy stracił tylko na 9 miesięcy. Nie wiadomo jakie sąd znalazł okoliczności łagodzące i dlaczego potraktował reprezentanta Polski tak łagodnie. Według Jana Tomaszewskiego - znanego działacza piłkarskiego - ktoś musiał mu w tym pomóc.
- Trzeba zapytać kilku ludzi, mam tu na myśli Grzegorza Latę , który był wówczas związany z Wronkami, Pawła Janasa, czy Marka Borowskiego, który był fanem wronieckiej Amiki. Jak to się stało, że sprawę wyciszono - twierdzi Jan Tomaszewski.
Dariusz Dudka sam nie chce zdradzić, kto mu pomógł uniknąć surowej kary. W przypadku Tomasza Hajty sprawy zatuszować się już nie uda. Mówiły o niej bowiem wszystkie media, a on sam przyznał się do winy.
- Jest mi przykro. Wydaje mi się, że ukarany już jestem, bo to ja będę musiał z tym żyć - mówi Tomasz Hajto. *
* skrót materiału
Reporterka: Beata Cholewińska