Sfora psów postrachem Łodzi
Sfora psów zastrasza mieszkańców osiedla w centrum Łodzi. Przez kilkanaście biegających samopas zwierząt ludzie boją się wychodzić na ulicę. Psy należą do Wiesława G. Mężczyzna trzyma je w swoim mieszkaniu, na zaledwie 16 metrach kwadratowych. Nie jest w stanie nad nimi zapanować, ani zapewnić im należytej opieki.
Półdzikie psy biegające po osiedlu w centrum Łodzi, to dla mieszkańców żadna nowość. Ludzie mówią, że zwierzęta są zagrożeniem od lat.
- One biegają beztrosko, bez smyczy, bez niczego. Biegają całą sforą i jak ktoś staje im na drodze, to po prostu musi tupnąć, żeby uciekły - opowiada Michał Adamek, mieszkaniec osiedla w centrum Łodzi.
- Ludzie nie mogą przejść do apteki, do sklepu, bo napadają - dodaje inny mieszkaniec osiedla w centrum Łodzi.
Właścicielem kilkunastu biegających samopas psów jest Wiesław G. Mieszka na drugim piętrze jednej z łódzkich kamienic.
- Tu co chwila ktoś jest pogryziony. Mnie pogryzły już trzy razy. Wzywałam policję, szłam do dzielnicowego i nikt się za to nie wziął. Szkoda słów - mówi Paulina Oleksiak, sąsiadka Wiesława G.
Dwa miesiące temu zdesperowani sąsiedzi Wiesława G. prosili o interwencję Straż dla Zwierząt. Strażnicy, którzy byli wtedy na miejscu mówią, że przez panujący fetor w mieszkaniu pana G., zdołali go tylko pouczyć. Na 16 metrach kwadratowych przebywało kilkanaście psów.
- On zapewniał, że zajmuje się tymi psami. Widać było, że zwierzęta dostają minimum tego, co potrzebują. Jak pokazał nam, co daje tym psom do jedzenia, to aż nas odrzuciło - wspomina Agata Kondracka ze Straży dla Zwierząt.
Zimą Wiesław G. nie zgodził się na oddanie swoich psów do schroniska. Zobowiązał się jednak, że zapewni im lepsze warunki. Na początku kwietnia razem ze Strażą dla Zwierząt odwiedziliśmy mieszkanie Wiesława G. Zastaliśmy tam kilkanaście psów, część z nich wymagała natychmiastowej pomocy.
Oprócz psów w mieszkaniu, Straż dla Zwierząt i policja usłyszała szczekanie kolejnych psów w komórce należącej do Wiesława G. Niestety, drzwi nie udało otworzyć. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
- One biegają beztrosko, bez smyczy, bez niczego. Biegają całą sforą i jak ktoś staje im na drodze, to po prostu musi tupnąć, żeby uciekły - opowiada Michał Adamek, mieszkaniec osiedla w centrum Łodzi.
- Ludzie nie mogą przejść do apteki, do sklepu, bo napadają - dodaje inny mieszkaniec osiedla w centrum Łodzi.
Właścicielem kilkunastu biegających samopas psów jest Wiesław G. Mieszka na drugim piętrze jednej z łódzkich kamienic.
- Tu co chwila ktoś jest pogryziony. Mnie pogryzły już trzy razy. Wzywałam policję, szłam do dzielnicowego i nikt się za to nie wziął. Szkoda słów - mówi Paulina Oleksiak, sąsiadka Wiesława G.
Dwa miesiące temu zdesperowani sąsiedzi Wiesława G. prosili o interwencję Straż dla Zwierząt. Strażnicy, którzy byli wtedy na miejscu mówią, że przez panujący fetor w mieszkaniu pana G., zdołali go tylko pouczyć. Na 16 metrach kwadratowych przebywało kilkanaście psów.
- On zapewniał, że zajmuje się tymi psami. Widać było, że zwierzęta dostają minimum tego, co potrzebują. Jak pokazał nam, co daje tym psom do jedzenia, to aż nas odrzuciło - wspomina Agata Kondracka ze Straży dla Zwierząt.
Zimą Wiesław G. nie zgodził się na oddanie swoich psów do schroniska. Zobowiązał się jednak, że zapewni im lepsze warunki. Na początku kwietnia razem ze Strażą dla Zwierząt odwiedziliśmy mieszkanie Wiesława G. Zastaliśmy tam kilkanaście psów, część z nich wymagała natychmiastowej pomocy.
Oprócz psów w mieszkaniu, Straż dla Zwierząt i policja usłyszała szczekanie kolejnych psów w komórce należącej do Wiesława G. Niestety, drzwi nie udało otworzyć. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)