Skrzywdzeni przez los
Państwo Pinkerowie są w dramatycznej sytuacji. Pani Ewa jest ciężko chora. Nie mówi i nie porusza się. Jej bliźniaczki są niepełnosprawne. By się rozwijać potrzebują intensywnej rehabilitacji. Ich ojciec pracuje na kilka zmian, ale i to nie wystarcza. Pomagają mu obcy ludzie. Pieniędzy brakuje nawet na życie. O leczeniu nie ma już mowy.
Państwo Zdzisław i Ewa Pinkerowie są małżeństwem od dwudziestu lat. Mają dwie córki - bliźniaczki. Marzyli o założeniu prywatnego domu dziecka. Niestety tych marzeń nie udało się spełnić. Trzy lata temu Pani Ewa nagle zaczęła tracić czucie w nogach i rękach. Dziś przykuta jest do łóżka i nie mówi. Jest jednak w pełni świadoma.
- Pani Ewa jest pacjentką z chorobą ,której nie potrafimy dokładnie nazwać. Niestety choroba postępuje. Jest jedyną taką pacjentką, jaką w życiu widziałam - opowiada doktor Dorota Kołacka z przychodni Polmed w Starogardzie Gdańskim.
Choroba pani Ewy to nie jedyny problem jaki dotknął rodzinę. Dwie jedenastoletnie córki -Daniela i Daria od urodzenia są niepełnosprawne. Dziś ich stan zdrowia jest znacznie lepszy niż kilka lat temu. Jak twierdzą lekarze, stało się to tylko dzięki matce i jej intensywnej pracy z dziewczynkami.
- Dziewczynki mają niedobór wagi i wzrostu. Daniela ma niedoczynność tarczycy. Pewnie już tych niedoborów nie będą w stanie wyrównać w stosunku do swoich rówieśników - informuje dr Elżbieta Węglewska z przychodni Polmed w Starogardzie Gdańskim.
Pan Zdzisław pracuje w Miejskim Zakładzie Komunikacji. Wielozmianowa praca nie pozwala mu zajmować się cały czas chorą żoną i dziećmi. Pomagają mu koleżanki pani Ewy. Dziewczynki korzystają ze świetlicy Caritasu.
Dziewczynki przeżywają dramat. Brakuje im kontaktu z matką i rehabilitacji, jaką zapewniała im pani Ewa.
- One ogromnie tęsknią. Ciągle opowiadają o mamie, że one rozmawiają z mamą, że mama je kocha - mówi Elżbieta Węglewska przychodnia Polmed.
Dziewczynki wymagają stałego leczenia. Niestety panu Zdzisławowi brakuje pieniędzy nawet na życie. O leczeniu nie ma już mowy. Zrozpaczony ojciec szuka ratunku. Pieniądze na rehabilitację to jedyna szansa dla jego córek.
- Jest mi ciężko o tym mówić, ale jakoś to znoszę dzięki ludziom dobrej woli. Ludzie podrzucają mi nawet pieniążki i zabawki dla dzieci na święta - mówi Zdzisław Linker, głowa rodziny. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk e-mail (Telewizja Polsat)