Sprzedał dom, ale go nie odda
Sprzedał dom, ale wyprowadzić się nie chce! Państwo Zajder za 290 tys. zł. kupili dom w Częstochowie. Pieniędzmi podzieliło się byłe małżeństwo, Bogdan i Wanda O. Pani Wanda już się wyprowadziła, pan Bogdan sprowadził do budynku nową rodzinę. Zmienił zamki i stwierdził, że się nie wyprowadzi.
- Dostali pieniądze, obiecali, że się wyprowadzą i do tej pory nie mamy możliwości wejścia na swoją posesję - mówi Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
- Ja na starość nie wyjdę z tego domu, bo ja go cegła po cegle budowałem, męczyłem się i teraz mam wyjść pod most za grosze - buntuje się Bogdan O., który sprzedał dom państwu Zajder, ale się nie wyprowadził.
Rok temu państwo Zajder postanowili kupić dom jednorodzinny dla swojego syna. Od znajomych dowiedzieli się, że do sprzedania jest budynek przy ulicy Motyli w Częstochowie. Właścicielami domu byli 64-letni Bogdan O. i jego była żona.
- On chciał go sprzedać, cały czas mnie nakłaniał do sprzedaży. Nie chciałam się zgodzić, bo to był dom przeznaczony dla najmłodszej córki, długo go prosiłam, błagałam, że kiedyś tego pożałuje, ale nie dało się z nim porozmawiać - wspomina Wanda O., była żona Bogdana O.
- Nie było nic podejrzanego, żeby coś się miało wydarzyć, całkiem normalnie się zachowywali. Wpuścili nas na posesję, oprowadzili po całym domu, bardzo miło nam się rozmawiało - opowiada Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
Zajderowie zdecydowali się na kupienie domu. U notariusza podpisali umowę i wypłacili umówioną kwotę - 290 tysięcy złotych, po połowie dla byłego małżeństwa. Pani Wanda O. wyprowadziła się z domu już wcześniej. Bogdan O. z nową rodziną miał się wyprowadzić do 15 października ubiegłego roku. I tu zaczęły się kłopoty...
- Po miesiącu od sprzedaży pan Bogdan wystosował do nas pismo, że sprzedał swój dom pod wpływem groźby i wycofuje się z aktu notarialnego - opowiada Marian Zajder, który kupił dom od państwa O.
- Napisał, że to my go nachodziliśmy, że bał się o utratę życia i zdrowia - dodaje Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
- Na spokojnie wszystko ładnie, grzecznie podpisał, bez kłótni, bez niczego. Pieniądze dostaliśmy - opowiada Wanda O., była żona Bogdana O.
15 października, zgodnie z umową państwo Zajder mieli otrzymać klucze do swojego domu. Pojechali na miejsce. To, co zastali, przeszło ich oczekiwania.
- Zamki były zmienione, furtka okręcona stalową linką, a po podwórku biegał groźny pies. Na dodatek jakiś obcy mężczyzna przebywał na tej posesji, powiedział, że on tego pilnuje i nikogo nie wpuści. Policjanci przyjechali, obejrzeli jakieś dokumenty i funkcjonariusze sobie pojechali jakby nigdy nic - wspomina Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
Do dzisiaj nic się nie zmieniło. W domu mieszka Bogdan O. z nową żoną i dziećmi.
Nowi właściciele - Zajderowie są bezradni. Nie mogą liczyć na pomoc ani policji, ani prokuratury.
- Z materiału zebranego w tej sprawie wynika jednoznacznie, że nie możemy mówić o oszustwie, osoba ta faktycznie nie opuściła tego domu, ale brak jest podstaw, żeby sprzedając ten dom działała z zamiarem oszukania tych ludzi - informuje Tomasz Ozimek z Prokuratury Rejonowej w Częstochowie.
Bogdan O. złożył do sądu pozew o unieważnienie sprzedaży. Sprawa jest w toku. Jej rozstrzygnięcie może zająć lata.
- Postępowanie będzie toczyć się swoim torem, co nie zamyka nabywcom drogi do wyegzekwowania swojej własności, czyli wyeksmitowania wszelkich osób, które zajmują tę nieruchomość - wyjaśnia Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.
- Przepis mówi wyraźnie: komornik wstrzymuje się z dokonaniem czynności do czasu, gdy gmina wskaże tymczasowy lokal. Tego się nie da zrobić z dnia na dzień. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie podać terminu eksmisji - mówi Andrzej Bejm, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Częstochowie.
Pojechaliśmy z państwem Zajder pod ich dom. Chcieliśmy porozmawiać z Bogdanem O.
Zastaliśmy tylko jego obecną żonę.
- My nikogo nie oszukaliśmy. Są dowody, są świadkowie, niech sąd rozstrzyga. Niech pan Zajder też sobie wybuduje dom, niech w nim zamieszka - powiedziała Aneta O. druga żona Bogdana O.
W końcu udało nam się porozmawiać z byłym właścicielem posesji przy ulicy Motyli. Bogdan O. uważa, że to on jest osobą poszkodowaną.
- Dużo mi zaszkodzili. Nie wyjdę z tego podwórka, muszą mnie zabić i wynieść, ja to budowałem całe życie, żeby ktoś z mojej rodziny tu został - mówi Bogdan O. sprzedał dom państwu Zajder
Zajderowie są załamani. Nie wiedzą, czy kiedykolwiek odzyskają swój dom. O tym, że go kupli, przypominają im tylko wezwania do sądu i ogromne raty kredytu, który muszą spłacać od 7 miesięcy. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
- Ja na starość nie wyjdę z tego domu, bo ja go cegła po cegle budowałem, męczyłem się i teraz mam wyjść pod most za grosze - buntuje się Bogdan O., który sprzedał dom państwu Zajder, ale się nie wyprowadził.
Rok temu państwo Zajder postanowili kupić dom jednorodzinny dla swojego syna. Od znajomych dowiedzieli się, że do sprzedania jest budynek przy ulicy Motyli w Częstochowie. Właścicielami domu byli 64-letni Bogdan O. i jego była żona.
- On chciał go sprzedać, cały czas mnie nakłaniał do sprzedaży. Nie chciałam się zgodzić, bo to był dom przeznaczony dla najmłodszej córki, długo go prosiłam, błagałam, że kiedyś tego pożałuje, ale nie dało się z nim porozmawiać - wspomina Wanda O., była żona Bogdana O.
- Nie było nic podejrzanego, żeby coś się miało wydarzyć, całkiem normalnie się zachowywali. Wpuścili nas na posesję, oprowadzili po całym domu, bardzo miło nam się rozmawiało - opowiada Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
Zajderowie zdecydowali się na kupienie domu. U notariusza podpisali umowę i wypłacili umówioną kwotę - 290 tysięcy złotych, po połowie dla byłego małżeństwa. Pani Wanda O. wyprowadziła się z domu już wcześniej. Bogdan O. z nową rodziną miał się wyprowadzić do 15 października ubiegłego roku. I tu zaczęły się kłopoty...
- Po miesiącu od sprzedaży pan Bogdan wystosował do nas pismo, że sprzedał swój dom pod wpływem groźby i wycofuje się z aktu notarialnego - opowiada Marian Zajder, który kupił dom od państwa O.
- Napisał, że to my go nachodziliśmy, że bał się o utratę życia i zdrowia - dodaje Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
- Na spokojnie wszystko ładnie, grzecznie podpisał, bez kłótni, bez niczego. Pieniądze dostaliśmy - opowiada Wanda O., była żona Bogdana O.
15 października, zgodnie z umową państwo Zajder mieli otrzymać klucze do swojego domu. Pojechali na miejsce. To, co zastali, przeszło ich oczekiwania.
- Zamki były zmienione, furtka okręcona stalową linką, a po podwórku biegał groźny pies. Na dodatek jakiś obcy mężczyzna przebywał na tej posesji, powiedział, że on tego pilnuje i nikogo nie wpuści. Policjanci przyjechali, obejrzeli jakieś dokumenty i funkcjonariusze sobie pojechali jakby nigdy nic - wspomina Jolanta Zajder, która kupiła dom od państwa O.
Do dzisiaj nic się nie zmieniło. W domu mieszka Bogdan O. z nową żoną i dziećmi.
Nowi właściciele - Zajderowie są bezradni. Nie mogą liczyć na pomoc ani policji, ani prokuratury.
- Z materiału zebranego w tej sprawie wynika jednoznacznie, że nie możemy mówić o oszustwie, osoba ta faktycznie nie opuściła tego domu, ale brak jest podstaw, żeby sprzedając ten dom działała z zamiarem oszukania tych ludzi - informuje Tomasz Ozimek z Prokuratury Rejonowej w Częstochowie.
Bogdan O. złożył do sądu pozew o unieważnienie sprzedaży. Sprawa jest w toku. Jej rozstrzygnięcie może zająć lata.
- Postępowanie będzie toczyć się swoim torem, co nie zamyka nabywcom drogi do wyegzekwowania swojej własności, czyli wyeksmitowania wszelkich osób, które zajmują tę nieruchomość - wyjaśnia Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.
- Przepis mówi wyraźnie: komornik wstrzymuje się z dokonaniem czynności do czasu, gdy gmina wskaże tymczasowy lokal. Tego się nie da zrobić z dnia na dzień. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie podać terminu eksmisji - mówi Andrzej Bejm, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Częstochowie.
Pojechaliśmy z państwem Zajder pod ich dom. Chcieliśmy porozmawiać z Bogdanem O.
Zastaliśmy tylko jego obecną żonę.
- My nikogo nie oszukaliśmy. Są dowody, są świadkowie, niech sąd rozstrzyga. Niech pan Zajder też sobie wybuduje dom, niech w nim zamieszka - powiedziała Aneta O. druga żona Bogdana O.
W końcu udało nam się porozmawiać z byłym właścicielem posesji przy ulicy Motyli. Bogdan O. uważa, że to on jest osobą poszkodowaną.
- Dużo mi zaszkodzili. Nie wyjdę z tego podwórka, muszą mnie zabić i wynieść, ja to budowałem całe życie, żeby ktoś z mojej rodziny tu został - mówi Bogdan O. sprzedał dom państwu Zajder
Zajderowie są załamani. Nie wiedzą, czy kiedykolwiek odzyskają swój dom. O tym, że go kupli, przypominają im tylko wezwania do sądu i ogromne raty kredytu, który muszą spłacać od 7 miesięcy. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)