Uśmiercili mi dziecko

Uśmiercili mi dziecko

Matka oskarża lekarzy o śmierć noworodka. Dziecko pani Izabeli zmarło jeszcze przed porodem. Kobieta leżała w szpitalu. Lekarze dwukrotnie podali jej niezalecany podczas ciąży lek - spasmalgon. Kobieta twierdzi, że to właśnie on zabił jej nienarodzone dziecko. Medycy nie przyznają się do błędu.

Przez cały okres ciąży pani Izabela na nic się nie skarżyła. Chodziła regularnie do lekarza na kontrole i dobrze się odżywiała. Badania wykazywały, że płód również prawidłowo się rozwija. Razem z mężem z niecierpliwością oczekiwali na przyjście na świat ich dziecka.

Pięć dni przed terminem porodu kobieta poczuła ból w plecach. Pojechała do szpitala.  

- Lekarz przyjmujący stwierdził kolkę nerkową, co było potwierdzone badaniami - powiedział Adam Dziamba, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Wojewódzkim w Tarnobrzegu.

Pacjentkę pozostawiono w szpitalu. Podano jej leki rozkurczowe i przeprowadzono badania monitorujące płód.

Następnego dnia pani Izabela ponownie poczuła ból w plecach. Podczas obchodu zgłosiła tę dolegliwość lekarzowi.

- W związku z tym, że nasilały się bóle, pacjentka dostała jednorazowo domięśniowo lek spasmalgon - opowiada Adam Dziamba.

Wieczorem pani Izabeli zaaplikowano drugi zastrzyk z tym samym lekiem. Miała go otrzymać jeszcze dwa razy. Po dwóch godzinach zbadano tętno dziecka.

- KTG było bardzo złe. Położna powiedziała, że jest dziwne, zabrała wydruk i poszła - opowiada pani Izabela.

Dopiero po dwóch godzinach lekarz zlecił powtórzenie badania. Prowadząca je położna była przerażona jego wynikami. Natychmiast przeprowadzono cesarskie cięcie. Niestety, nic nie dało. Noworodek już nie żył.

Rodzina nie może pogodzić się ze śmiercią dziecka. Uważa, że to właśnie lek spasmalgon zabił nienarodzone dziecko Izabeli.

- Dla mnie przeciwwskazanie jest rygorem. Lekarz powinien mieć mocne argumenty, żeby to przeciwwskazanie zlekceważyć - mówi Leszek Borkowski, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.

W rozmowach z nami lekarze nie wykluczają, że natychmiastowa interwencja mogłaby uratować życie dziecku. Jednocześnie - nie mają sobie nic do zarzucenia.

- Pierwszy zapis nie upoważniał mnie do wykonania cesarskiego cięcia w trybie natychmiastowym - mówi Ryszard Szymański, lekarz opiekujący się tego dnia panią Izabelą.

Podczas sekcji zwłok lekarze nie określili przyczyny śmierci noworodka. Szpital nie przeprowadził badań toksykologicznych, co będzie musiała zrobić prokuratura. Nie wykluczono, że przyczyną śmierci mógł być podany lek. *

* skrót materiału

Reporter: Olga Hałabud