Wyszedł z aresztu i zamordował
Sędzia zwolnił z aresztu groźnego przestępcę, a on zamordował! Grzegorz G. został zatrzymany za zaatakowanie nożyczkami przyjaciela swojej matki. Pociął mężczyźnie twarz. Mimo to, Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim wypuścił go na wolność. Trzy tygodnie później Grzegorz G. dopuścił się najgorszej z możliwych zbrodni - zabójstwa.
Tydzień przed świętami, w sobotni wieczór w Witnicy doszło do tragedii. 20-letni Grzegorz G. zamordował z zimną krwią swoją koleżankę, 17-letnią Edytę. Masakra rozegrała się w jednym z parków. Tam, tego tragicznego wieczoru, Edyta wraz z grupą znajomych piła alkohol.
- Później mieliśmy iść do domu i oni mieli iść za nami, ale nie poszli. Oni się całowali i przytulali, nie wiedzieliśmy, że do tego dojdzie - mówią Ania i Marta, koleżanki Edyty.
Kiedy Grzegorz G. został z Edytą sam, czułości się skończyły. Brutalnie zaatakował dziewczynę. Dusił i bił ofiarę rozbitą butelką po całym ciele.
- Założył na jej szyję pasek z jej spodni i później, przez około 40 metrów ciągnął ją po parku. Zdenerwowany tym, że dziewczyna zaczęła wydawać odgłosy, bo zaczęło brakować jej powietrza, zadawał jej uderzenia stłuczona butelką, czym doprowadził do wykrwawienia Edyty - opowiada Dariusz Domaradzki z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.
Policjanci z Witnicy szybko zatrzymali Grzegorza G. Znali go doskonale. Zresztą tak, jak większość mieszkańców Witnicy. Grzegorz G. bowiem zaczynał swoją niechlubną karierę w świecie przestępczym już jako dziecko.
- Pierwszy raz notowany był przez policję jeszcze w 1999 roku. Wówczas miał 11 lat. Od tego czasu policjanci zatrzymywali go wielokrotnie. Przede wszystkim były to kradzieże, ale zdarzały się też poważniejsze czyny, takie jak pobicia - informuje Sławomir Konieczny z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
W ubiegłym roku Grzegorz G. dopuścił się przestępstwa, które wstrząsnęło całą Witnicą. Trafił do aresztu za to, że zaatakował nożyczkami przyjaciela swojej matki. Groziło mu za to nawet 5 lat więzienia.
- Wówczas Grzegorz G. zadał kilkanaście ciosów nożyczkami. W wyniku tego ten człowiek doznał poważnych obrażeń twarzy - informuje Sławomir Konieczny z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
- Rany powyższe nie stanowią zagrożenia dla życia, mogą być trwałym oszpeceniem, natomiast mechanizm powstania ran mógł stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia - mówi sędzia Roman Makowski z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Grzegorz G. w areszcie długo nie posiedział. Dlaczego? Bo Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim wypuścił go na wolność. Grzegorz G. z wolności skorzystał i trzy tygodnie później zamordował Edytę.
- Sąd Rejonowy wydaje postanowienie, zażalenie na to składa obrońca, ta sprawa wpływa do sądu okręgowego i sąd okręgowy uchyla to zaskarżone postanowienie, a sprawę przekazuje do ponownego rozpoznania sądowi rejonowemu - tłumaczy sędzia Roman Makowski z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Życia Edycie nikt i nic już nie wróci. Pozostaje jednak pytanie, kto jest winien tego, że niebezpieczny przestępca był na wolności. W sprawie tragicznej decyzji sędziego trwa postępowanie wyjaśniające. Grzegorzowi G. grozi za to morderstwo dożywotnie pozbawienie wolności. *
* skrót materiału
Reporter: Katarzyna Betcher