Wyzysk w Społem?
Pracowaliśmy 2 tygodnie bez przerwy. W soboty i niedziele po 14 godzin. Później był weekend wolny i znów 2 tygodnie pracy - opowiada Michalina J., była pracownica jednego ze sklepów sieci PSS Społem. Kobieta twierdzi, że w zakładzie była fałszowana ewidencja czasu pracy, a pieniądze za nadgodziny nie były wypłacane. Dyrekcja sieci wszystkiemu zaprzecza.
Pracownicy PSS Społem w Chełmie w Lubelskiem mówią, że od lat nie dostają pieniędzy za nadgodziny. Zgodnie z prawem każdy ekspedient może pracować 40 godzin tygodniowo. Każda kolejna godzina powinna być dodatkowo opłacana. W PSS Społem nikt za nadgodziny nie płacił. Bo... oficjalnie nie istniały.
- Zawsze były 2 listy. Był grafik w sklepie, według którego przychodziło się do pracy i był grafik, który się zdawało do biura. Wychodziło, na to, że w tygodniu mamy wolne, dlatego w soboty i w niedziele pracujemy - opowiada Magda B., która pracowała w PPS Społem.
Pytamy prezesów PSS Społem dlaczego w firmie nie płaci się za godziny nadliczbowe. Okazuje się, że nikt tu o nadgodzinach nie wie. Podobnie jak o "podwójnych" listach pracy.
Sprawa nadgodzin nie była jedyną w chełmskim PSS Społem. Jeszcze rok temu Krystyna D. była kierowniczką w sklepie. Była, bo nie pracuje od czasu inwentaryzacji, która miała miejsce w połowie lutego ubiegłego roku.
- Podczas inwentaryzacji poinformowano nas, że wychodzi około 26 tys. zł. niedoboru. Dziwiłam się, bo nie miałam jeszcze raportu skończonego salda wyprowadzonego sklepu. Nikt z nas nie chciał się z tym zgodzić - mówi Krystyna D.
Pracownicy mówią, że nikt z dyrekcji PSS Społem nie chciał nawet podejmować dyskusji o powtórzeniu inwentaryzacji. Zadbano natomiast o "dopełnienie wszelkich formalności".
- Pani prezes kazała nam zaświadczyć, że inwentaryzacja przebiegała prawidłowo. Groziła nam dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy - opowiada Krystyna D.
Krystyna D. i Magda B., po zwolnieniu z PSS Społem odwołały się do sądu pracy. Dopiero tutaj, po pół roku zobaczyły dokumentację z remanentu, której wcześniej nie chciała im udostępnić dyrekcja. Krystyna D. spostrzegła, że ktoś podrobił jej podpisy na arkuszach inwentaryzacyjnych. Jednak sędzia sądu pracy nie przejął się zbytnio fałszerstwem. I uznał, że Krystynę D. słusznie zwolniono ze Społem.
Krystyna D. złożyła na policji doniesienie o sfałszowaniu podpisów. Grafolog powołany przez prokuraturę rejonową ustalił, że podpisy Krystyny D. pod arkuszami inwentaryzacyjnymi podrobiła księgowa PSS Społem Anna S. Aż 16-krotnie!
Prezes PSS Społem Krzysztof Z. nie chce wypowiadać się do kamery. Ani w sprawie sytuacji w firmie, ani swojej pracownicy, która podrobiła podpisy Krystyny D.
Pracownicy PSS Społem mówią, że kontrole chełmskich inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy przeprowadzane w ich firmie zawsze kończyły się niczym. Nie wiadomo czy dlatego, że żona jednego z inspektorów jest kierownikiem w PPS Społem.
Podobno sytuacja w firmie zmieniła się na lepsze. Zapewne także po ostatnich informacjach mediów w tej sprawie. Ludzie zastanawiają się tylko, na jak długo.
- Najgorsze, że na okrągło spłacamy manka. Nikt nam nie pokazuje wyniku. Każą to podpisujemy i płacimy. Każdy boi się o swoją pracę. Innej nie ma - mówi Halina C., pracownica PSS Społem. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar - Szczerba e-mail (Telewizja Polsat)