Zdali egzamin, stracą prawo jazdy?

Zdali egzamin, stracą prawo jazdy?

Choć zdali egzamin na prawo jazdy, mogą je stracić. Kursanci mrągowskiej szkoły jazdy ukończyli kurs przygotowawczy, potem zdali państwowy egzamin. Kilka miesięcy później okazało się, że w szkole prawdopodobnie fałszowano zaświadczenia lekarskie i karty godzin jazdy szkolących się osób. Kursanci twierdzą, że o niczym nie wiedzieli. Mimo to, część z nich już straciła prawo jazdy.

Bohaterowie naszego reportażu skończyli kurs i zdali egzamin państwowy na prawo jazdy kategorii "B" w jednej z mrągowskich szkół jazdy. Jej właścicielem był Tadeusz R. Wkrótce po tym, jak odebrali prawo jazdy, zaczęły się ich problemy.

- Policjant powiedział mi, że pan Tadeusz został zatrzymany, bo niby załatwiał prawa jazdy za pieniądze. Byłam bardzo zdziwiona, bo nigdy nie padła z ust prowadzącego taka propozycja - twierdzi Monika Ziarkowska, która uczestniczyła w kursie organizowanym przez Tadeusza R.  

Byłych kursantów oskarżono o sfałszowanie dokumentów - zaświadczenia lekarskiego i karty godzin jazdy. Prawdopodobnie instruktor jazdy wpisywał nieprawdziwe daty jazd. Pozwalał także kursantom na wcześniejszy egzamin, zanim wyjeździli wymagane 30 godzin.

- Nikt nam nie powiedział, że musimy mieć wyjeżdżone 30 godzin przed wystawieniem zaświadczenia - mówi Ewa Klepacka, która uczestniczyła w kursie organizowanym przez Tadeusza R.

- W Sądzie Rejonowym w Mrągowie toczy się 12 spraw dotyczących osób, które odbyły kurs w szkole pana Tadeusza R. i później posłużyły się sfałszowanym dokumentem, na podstawie którego wydano prawo jazdy - informuje Waldemar Pałka z Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Udaliśmy się do instruktora nauki jazdy, Tadeusza R. Ten jednak nie chciał z nami oficjalnie rozmawiać przed kamerą.

- Przyszedł lekarz, który nas zbadał, sprawdził wzrok, zapytał o nasz stan zdrowia i wystawił zaświadczenie. Nawet nie widziałam tego zaświadczenia, gdyż od razu przejął je pan Tadeusz - wspomina Monika Ziarkowska, która uczestniczyła w organizowanym przez niego kursie.

Zapytaliśmy o zdanie jednego z lekarzy, który wystawiał zaświadczenia lekarskie uczestnikom kursu szkoły jazdy Tadeusza R. Ten twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Dzwonił szef, prosił żeby przyjść np. w poniedziałek. Jeżeli nie mogłem i przyszedłem w środę, to wypisywałem zaświadczenia z datą poniedziałkową. Nie traktowałem tego, jako nadużycia. Mogło być kilka dni różnicy - twierdzi jeden z lekarzy, który wydawał zaświadczenia kursantom.

Sprawa dziwnego kursu prawa jazdy trafiła do sądu. Kursanci nie mogą uwierzyć, jak mogło do tego dojść. Nie czują się winni ani odpowiedzialni za cała tę sytuację.

- W odniesieniu do wszystkich kursantów sąd warunkowo umorzył postępowania, nakładając na nich obowiązek świadczenia pieniężnego w dość symbolicznym wymiarze 100-200 zł na cel społeczny, konkretnie na osierocone dzieci - informuje Waldemar Pałka z Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Mimo iż sąd umorzył sprawy warunkowo, to nie koniec problemu kursantów. Mogą oni bowiem stracić prawo jazdy. Starostwo w Mrągowie podjęło już 9 decyzji o cofnięciu uprawnień.

- Egzamin państwowy jest tylko jednym z warunków uzyskania prawa jazdy. Według mnie najważniejszym warunkiem jest ukończenie szkolenia, a ono zostało przeprowadzone nieprawidłowo. Sąd orzekł o winie, jest prawomocny wyrok i my na tej podstawie wszczęliśmy postępowanie administracyjne - mówi Iwona Niedźwiedzka ze Starostwa Powiatowego w Mrągowie.

- Rzecz tym, że to tępota urzędników spowodowała wstrzymanie prawa jazdy. Sąd nie ma prawa, poza zatrzymaniem prawa jazdy za jazdę po pijanemu, spowodowanie wypadku itd. odebrać uprawnień do kierowania pojazdem - twierdzi Waldemar Pałka z Sądu Okręgowego w Olsztynie. *

* skrót materiału

Reporter: Paulina Łosiewicz