Giną właściciele kantorów

Giną właściciele kantorów

Są bezwzględni i wyjątkowo okrutni. Gotowi na wszystko i doskonale przygotowani. Nie wiadomo kim są, ani gdzie przebywają. Wiadomo jednak, że wszędzie gdzie się pojawią, przynoszą ze sobą śmierć. Ich ofiary to właściciele i pracownicy kantorów.

Wojciech Kulbat, radny Piotrkowa Trybunalskiego. Właściciel kantoru wymiany walut. Został napadnięty. Nie miał szans na obronę. Morderca strzelił do niego aż siedem razy. Radny zginął w ciągu kilku sekund. W kałuży krwi, na podłodze swojego garażu.

Śmierć radnego Kulbata wstrząsnęła całym Piotrkowem. Mieszkańcy miasta do dziś nie mogą pogodzić się z okrucieństwem bandytów. Kilka dni temu okazało się jednak, że śmierć radnego jest tylko jedną z serii. Nie pierwszą i niestety nie ostatnią.  

- Dwaj zamaskowani mężczyźni oddali strzały prawdopodobnie z broni maszynowej lub półautomatycznej do dwóch mężczyzn, którzy prowadzili kantor w Myślenicach - mówi Szymon Sala z Komendy Powiatowej Policji w Myślenicach.

Tym razem ofiarą bandytów padł Stanisław Pindela. Razem z nim zginął Łukasz, jego syn. Obaj prowadzili kantor. Wieczorem, jak co dzień wrócili z pieniędzmi do domu. Zanim zdążyli zareagować, z ciemności padło kilkanaście strzałów. Wszystko odbyło się według perfekcyjnie obmyślanego planu.

Bandytów było prawdopodobnie dwóch. Świetnie znali topografię terenu. Wiedzieli jak podejść do ofiar i w którym kierunku uciekać. Zrabowali 140 tysięcy złotych. Kilkaset metrów od miejsca zbrodni czekał na nich samochód. Mordercy uciekli nim na południe w kierunku Zakopanego.

Po raz pierwszy bandyci zaatakowali w listopadzie zeszłego roku w Ostrowie koła Przemyśla. Ofiarą padł Henryk B. - właściciel kantoru i jeden z najbogatszych mieszkańców miasta. On także zginął pod domem. Razem z nim ostrzelanych zostało dwóch pracowników. Jeden po kilku godzinach zmarł w szpitalu. Drugiemu cudem udało się ujść z życiem.

Dwa miesiące później mordercy uderzyli ponownie. Tym razem ofiarą padł Mieczysław R. Znaleziono go ciężko rannego na jednym z osiedli w Tarnowie. Miał w ciele trzy kule. Jedna trafiła w skroń. Nie przeżył. Zmarł w drodze do szpitala, nie odzyskując przytomności.

Policja ustaliła już rysopisy dwóch morderców. Ich twarze trafiły do wszystkich posterunków w Polsce. Niewykluczone jednak, że bandytów może być więcej. Tymczasem na właścicieli kantorów padł strach. Wielu myśli o wycofaniu się z interesu. Mordercy wciąż pozostają na wolności. Nie pozostawiają po sobie żadnych śladów. Po każdym zabójstwie rozpływają się w powietrzu jak duchy. *

*skrót materiału

Reporter: R. Zalewski, K. Betcher

rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)