Ich 46 dni
Głodówka, zamieszki i kilka tygodni spędzonych pod ziemią. Tak wyglądał strajk górników w kopalni "Budryk" w Ornontowicach, którzy domagali się wyższych płac. Okupacja kopalni przyniosła efekty. 31 styczna Jastrzębska Spółka Węglowa obiecała swoim pracownikom 600 złotych podwyżki. O 46 dniach strajku górnicy i ich rodziny mówią jedno: To był koszmar.
Jednak te 46 dni nie były łatwe. Najgorzej było kilka dni temu. Kilkudziesięciu górników, którzy nie brali udziału w proteście, chciało wejść do kopalni żeby pracować. Strajkujący nie chcieli ich wpuścić.
Pan Marian i pan Janusz są górnikami. Od wielu lat pracują w kopalni "Budryk" . Oni także brali udział w strajku. Protestowali przez 1,5 miesiąca. Dwa tygodnie byli pod ziemią.
- Jedzenie dostarczały nam różne instytucje z różnych kopalń. Raz dziennie dostawaliśmy ciepły posiłek. Dużo ludzi nie wytrzymało tego psychicznie, innym przeszkadzało ciśnienie, bo na dole jest zupełnie inne ciśnienie. Ludzie wyjeżdżali, ale cały czas dojeżdżali do nas następni. Tam cały czas było 500-600 osób - opowiada Janusz Żuchowski, który strajkował w kopalni "Budryk".
W strajk górników zaangażowały się także ich rodziny. Codziennie o godzinie 17 pod bramą kopalni spotykały się żony górników. Chciały chociaż przez chwilę przez bramę porozmawiać z tymi, którzy protestują na powierzchni.
- Jeździłam, można powiedzieć, że w odwiedziny. Widywaliśmy się przez bramę. Woziłam żywność, napoje. Podtrzymywaliśmy ich na duchu, żeby się nie poddawali - opowiada Wioletta Lubińska-Szczur, żona górnika, który strajkował.
Górnicy i ich rodziny twierdzą, że przeżyli wiele chwil zwątpienia i załamania. Najgorsza była niepewność.
- Trzeba było sobie jakoś radzić. Jeden drugiego podtrzymywał na duchu. Wiadomo: stres, nerwy. Czasami było załamanie, każdy próbował to przetrwać - opowiada Marian Szczur, strajkujący górnik.
46 dni. Tyle trwał strajk. 31 stycznia skończył się koszmar górników. To był dla nich i ich rodzin najszczęśliwszy dzień.
- Cieszę się, że wywalczyli te podwyżki, że mąż jest już w domu. Teraz mogę spokojnie położyć się spać - mówi Wioletta Żuchowska, żona górnika, który strajkował. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz