Masakra w Sieradzu - nowe fakty
Dostał broń i zabił, choć w tym miesiącu był dwukrotnie notowany! Żona Damiana C., strażnika, który zabił trzech policjantów, w marcu dwa razy wzywała policję. Powodem było agresywne zachowanie jej męża. Przełożeni strażnika twierdzą, że nikt ich o tym nie poinformował. O porywczości Damiana C. mówią też ci, którzy go znali.
Szok i przerażenie ogarnęły mieszkańców Sieradza. Cztery dni temu 28-letni strażnik więzienny objął służbę na wieży. Nagle, z nieznanych przyczyn zaczął strzelać na oślep z broni ostrej. Zabił 3 policjantów, ciężko ranił aresztowanego.
- Jego zachowanie do końca było normalne. Nic nie wskazywało na tragedię - mówi Marek Lipiński, naczelnik Zakładu Karnego w Sieradzu.
Podczas akcji policyjnej doszło do wymiany ognia. Postrzelony strażnik Damian C. trafił do szpitala. Następnego dnia prokurator postawił mu zarzuty potrójnego zabójstwa i usiłowania zabójstwa jednej osoby. Nadal jednak nie wiadomo, dlaczego szaleniec strzelał do ludzi.
- Damian C. przyznał się do popełnienia przestępstw - mówi Józef Mizerski z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Strażnik cieszył się dobrą opinią w pracy. Tragiczny poniedziałek był jego pierwszym dniem po urlopie. Dlaczego zaczął strzelać z wieżyczki do nieznanych mu ludzi? Co tak naprawdę działo się w życiu strażnika, że zastrzelił niewinnych ludzi? Na te pytania wszyscy szukają odpowiedzi.
- Mówił, że to nie jest praca dla niego, że on tam nie wytrzymuje. Wspominał, że chciałby ją zmienić, ale póki nic innego nie znajdzie musi tam pracować, bo ma rodzinę - opowiada Artur Pietruszka, były trener Damiana C. w zapasach z klubu LKS Piast w Sieradzu.
Najbliższa rodzina strażnika nie wypowiada się oficjalnie na jego temat. Najwięcej o Damianie C. mogłaby powiedzieć jego żona. Jednak zaraz po tragedii zniknęła wraz z dziećmi.
Rodzice Damiana C. właśnie ją obarczają winą za tragedię. Strażnik miał kłopoty w małżeństwie. Żona chciała się z nim rozwieść i zabrać dzieci. Ich zdaniem mężczyzna nie umiał poradzić sobie z kłopotami rodzinnymi.
Jednak niektórzy sąsiedzi są innego zdania. W domu małżeństwa C. dochodziło do awantur i przemocy. Tym, który stosował przemoc miał być Damian C. W ostatnim miesiącu interweniowała policja. Dlaczego nikt nie zawiadomił przełożonych Damiana C., że może on być niebezpieczny?
- Nie ma przepisu, który nakazuje nam informowanie pracodawcy o tym, że w sprawie jego podwładnego toczy się postępowanie - mówi Magdalena Zielińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Tragedia pogrążyła Sieradz w żałobie. Ludzie nie rozumieją, dlaczego broń dostał człowiek, który był niebezpieczny dla własnej rodziny. *
* skrót materiału
Reporterzy: Eliza Tokarczyk, Monika Wojciechowska