Pacjenci boją się tego szpitala!

Pacjenci boją się tego szpitala!

Horror w szpitalu w Lubaczowie. Pacjenci boją się zatrudnionych w nim lekarzy. Jeden z nich oskarżony jest o spowodowanie śmierci pacjenta i fałszowanie dokumentacji medycznej po operacji. Drugi ma pięcioletni, nieprawomocny wyrok za branie łapówek. Żaden z nich nie ma zamiaru zwolnić się z pracy. Dyrektorowi placówki także nie przeszkadza ich przeszłość.

- Ja drżę na myśl, że przyjdzie taki moment, że będę skazany na ten szpital - mówi Piotr Szpyt, którego żona, Agnieszka zmarła po nieudanej operacji.

Dwa lata temu żona pana Piotra miała mieć przeprowadzony prosty zabieg. Operację prowadził ordynator z lubaczowskiego szpitala. Jednak w trakcie usuwania pęcherzyka żółciowego doszło do przebicia aorty i zatrzymania akcji serca. Pani Agnieszka zmarła. Osierociła trojkę dzieci...  

- Opinia wskazała, że popełniono błędy. Użyto niewłaściwych narzędzi, było mnóstwo wtórnych błędów - mówi Piotr Szpyt.

Śledztwo trwało półtora roku. Przez cały ten czas ordynator, który operował panią Agnieszkę, doktor Zbigniew W. pracował w szpitalu. Dyrektor nie zdecydował się na jego zwolnienie nawet wtedy, gdy prokuratura oskarżyła lekarza o spowodowanie śmierci pacjentki i fałszowanie dokumentacji medycznej po operacji.

-To nie jest western, tu nie linczujemy, tylko czekamy na prawomocne wyroki - twierdzi Witold Gimlewicz, dyrektor szpitala w Lubaczowie.

Trzy miesiące temu dyrektor zatrudnił byłego ordynatora ortopedii z przemyskiego szpitala. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że ów ordynator zastał niedawno skazany nieprawomocnym wyrokiem na pięć lat więzienia za branie łapówek.

- Jest fachowcem i póki nie ma prawomocnego wyroku, jest niewinny - twierdzi Witold Gimlewicz, dyrektor szpitala w Lubaczowie.

Starosta lubaczowski w postępowaniu swojego podwładnego nie widzi nic niepokojącego.

- Jeżeli ja będę jechać na "bani" i złapie mnie policja, to od razu zabierają mi Prawo Jazdy, a w tej sytuacji lekarz popełnił przestępstwo, nie ma wyroku i dalej może robić swoje - dziwi się Adam Sandauer, założyciel i przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere", które pomaga ofiarom błędów lekarskich.

Zdaniem Adama Sandauera w ustawie o zawodzie lekarza powinien się znaleźć zapis o zawieszeniu prawa wykonywania zawodu do zakończenia postępowania sądowego. Mieszkańcy Lubaczowa mają podobne zdanie.

Lekarze nie chcą komentować całej sprawy. Zbigniew W. lekarz ,który operował panią Agnieszkę wciąż pracuje w lubaczowskim szpitalu.*

* skrót materiału

Reporter: Olga Hałabud