Prosi o eutanazję
Paweł Czarniewski cierpi na padaczkę lekooporną. Jej ataki są częste i bardzo silne. Brak pieniędzy na leczenie i trudna sytuacja rodzinna odbierają mężczyźnie chęć do życia. Zrezygnowany trzydziestolatek prosi o eutanazję.
- Jak się traci przytomność, to nie boli, więc kiedy mi wstrzykną lek, to po prostu usnę. To będzie dla mojego dobra, nie będę dla nikogo obciążeniem - mówi Paweł Czerniewski, który prosi o eutanazję.
Pan Paweł od jedenastu lat choruje na padaczkę lekooporną. Ataki padaczkowe są tak częste i silne, że zaraz po nich traci przytomność.
- Mimo leczenia te napady są coraz częstsze i coraz bardziej intensywne. On tą przedłużającą się chorobą, trudną sytuacją rodzinną jest coraz bardziej załamany - mówi Małgorzata Stelmach, neurolog.
- Po ataku jestem śpiący. Głowa mnie boli, jestem osłabiony, czasami tracę przytomność. Wzywamy karetkę, więc zawsze musi być ktoś przy mnie, bo nigdy nie wiadomo jak będzie. W szpitalu byłem już 40 razy - opowiada Paweł Czerniewski.
Pan Paweł nigdy nie miał łatwego życia. Przez kilkanaście lat wychowywała go babcia.
Matka zamieszkała z konkubentem. Jednak po śmierci babci pan Paweł znowu trafił do domu matki.
Mężczyzna ma tylko rentę. Niecałe 600 złotych. Kiedy brakowało mu pieniędzy na leki za zgodą burmistrza, żebrał.
- Chodzę i żebrzę. Proszę o pomoc. Nie ma możliwości leczenia, nie mogę liczyć na rodzinę, wiec jedyną możliwością, żeby nikomu nie zawadzać jest dokonanie eutanazji. Nie chciałbym być uzależniony od kogoś i ciągle prosić go o pomoc - mówi Paweł Czerniewski.
Pan Paweł, jego matka i konkubent, delikatnie mówiąc, nie żyją w wielkiej przyjaźni. Choroba, brak pieniędzy na leczenie i trudna sytuacja rodzinna odbierają mu chęć do życia. Kilka miesięcy temu próbował powiesić się.
- Nie boję się, bo mam już dosyć życia, śmierć jest wybawieniem od kłopotów, od wszystkiego - przekonuje Paweł Czerniewski.
W Polsce na pomoc psychologa pan Paweł nie może liczyć. To wszystko bowiem kosztuje. Niedopuszczalna jest także w naszym kraju eutanazja. Inaczej jest w niektórych krajach europejskich.
- Istnieją stowarzyszenia non profit, które pomagają. Z przyczyn altruistycznych ludzie zapisują się do stowarzyszenia, płacą składki i jak ktoś chce zakończyć życie, to o to prosi - mówi Krzysztof Izdebski, który uczestniczył w pracach nad ustawą o eutanazji w Wielkiej Brytanii. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk