Skatował taksówkarza - jest na wolności
Szok i niedowierzanie! Piotr M. mimo, że brutalnie pobił taksówkarza, jest na wolności. Bandyta zamknął ofiarę w bagażniku i poszedł po łopatę, by zakopać zwłoki. Był pewien, że zabił. Taksówkarza uwolniła 15-letnia Paulina, której napastnik powiedział o pobiciu. Policjanci szybko złapali sprawcę. Teraz jest wolny, bo psychiatrzy orzekli, że dalszy pobyt w więzieniu może zaszkodzić jego zdrowiu.
Prawie rok temu zajęliśmy się sprawą Franciszka Wójcika z Rabki Zdroju. Miał wówczas 79 lat. Od 43 lat był taksówkarzem. Był, bo po tym, co go spotkało, do zawodu już nigdy nie wrócił. W maju zeszłego roku pan Franciszek został zaatakowany we własnej taksówce.
- Wywlókł mnie z samochodu i zaczął kopać. Dopóki jeszcze byłem przytomny, prosiłem żeby mnie zostawił. Mówił, że zginę - opowiada Franciszek Wójcik.
Oprawca pana Franciszka to 20-letni Piotr M. Był pijany i bezwzględny. Dusił, bił i kopał taksówkarza. Później nieprzytomnego mężczyznę wsadził do bagażnika. Był pewny, że zabił. Zwłoki staruszka chciał zakopać. Po łopatę pojechał do najbliższych zabudowań. Drzwi otworzyła mu 15-letnia Paulina Twaróg.
Dziewczyna szybko zorientowała się, co się dzieje i zadzwoniła na policję. Po pierwsze rozpoznała napastnika, bo mieszkał w tej samej miejscowości. Po drugie natychmiast wybiegła i uwolniła pana Franciszka. Żeby Piotr M. niczego nie podejrzewał, wróciła i zamknęła się z nim w mieszkaniu.
Paulina nie wie dokładnie, ile czasu spędziła zamknięta w pokoju z bandytą. Jednego jest pewna. Nie dość, że jej groził, to jeszcze wpadł w szał, kiedy zobaczył przez okno uciekającego staruszka.
- Krzyczał, że go dobije - mówi Paulina Twaróg...
Piotr M. został aresztowany. Pojechaliśmy wtedy do Jordanowa - rodzinnego miasta mężczyzny. Mieszkańcy nie mieli o nim dobrego zdania. Według nich Piotr M. często nadużywał alkoholu i narkotyków, a jego wcześniejsze wybryki uchodziły mu płazem. Podejrzewali, że Piotr M. kary nie poniesie i tym razem.
Nic nie wskazywało na to, że obawy mieszkańców zaczną się potwierdzać. Sąd Rejonowy w Nowym Targu sześciokrotnie przedłużał areszt Piotrowi M.
Mężczyzna odwołał się od tej decyzji do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu i wyszedł na wolność. Powód? Biegli psychiatrzy stwierdzili, że dalszy pobyt w więzieniu może zaszkodzić zdrowiu Piotra M.
- Opinia psychiatrów dotyczy tylko tymczasowego aresztowania. Natomiast nie oznacza to, że podejrzany nie poniesie odpowiedzialności karnej - mówi Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
- Czujemy się zagrożeni. Mąż nie może zasnąć, na spacer też nie wychodzi, bo mu się wydaje, że on tam gdzieś stoi i chce go napaść - mówi Hanna Wójcik, żona zaatakowanego taksówkarza.
Państwo Wójcikowie mają prawo czuć się zagrożeni. Okazuje się bowiem, że napaść na pana Franciszka to nie jedyne, co Piotr M. ma na sumieniu.
- Ciekawi mnie, dlaczego człowiek, który ma dwa wyroki i jest skazany na trzy lata w zawieszeniu za każdy, tak łatwo został wypuszczony - zastanawia się Hanna Wójcik, żona napadniętego taksówkarza.
Chcieliśmy porozmawiać z Piotrem M. i jego rodzicami, pojechaliśmy do ich domu w Jordanowie. Niestety nikogo nie zastaliśmy. Próbowaliśmy też telefonicznie. Piotr M. nie chciał jednak z nami rozmawiać.
Prokuratura od decyzji Sądu Okręgowego odwołać się już nie może. Takie jest prawo. Zapowiada jednak, że pod koniec marca wystąpi do sądu z aktem oskarżenia przeciwko Piotrowi M.
- Z opinii nie wynika, że on jest niepoczytalny. Takie orzeczenie skutkowałoby umorzeniem postępowania. Opinia biegłych nie tamuje postępowania sądowego. Sprawa trafi na wokandę - zapewnia Jacek Tętnowski z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu. *
* skrót materiału
Reporter: Katarzyna Betcher