Walczą z księdzem o osiedle
Spór o osiedle w Poznaniu. Jego mieszkańcy twierdzą, że dopiero klika lat temu dowiedzieli się, że należy ono do pobliskiej parafii. Kościół upomniał się o swój teren. Lokatorzy wyprowadzić się nie chcą, bo jak twierdzą mieszkają tam wiele lat. Niektórzy wręcz kupili ten teren od ludzi, którzy podawali się za właścicieli działek.
- Byłem na pierwszym spotkaniu rady osiedla, gdy ksiądz powiedział, że ludzie go nie interesują. Mają płacić - twierdzi Ryszard Zarzeczny, mieszkaniec osiedla maltańskiego.
Poznań. Osiedle maltańskie położone w centrum miasta. Mieszka tam 700 osób. Kiedyś były to pracownicze ogródki działkowe. Już wiele lat temu część mieszkańców rozbudowała swoje altany i zameldowała się. Powstały całoroczne domy mieszkalne.
- Ja tu mieszkam już 32 lata. Nikt nie robił mi żadnych przeszkód z zameldowaniem - opowiada Ryszard Zarzeczny, mieszkaniec osiedla maltańskiego.
Jak twierdzą nasi rozmówcy, kilka lat temu ku wielkiemu ich zaskoczeniu dowiedzieli się, że teren, na którym mieszkają od wielu lat należy do pobliskiej parafii. Kościół upomniał się o swój teren. Mieszkańcy wyprowadzić się nie chcą, bo, jak twierdzą, mieszkają tu wiele lat. Niektórzy wręcz kupili ten teren od ludzi, którzy podawali się z właścicieli działek.
Właściciel terenu czyli parafia z większością mieszkańców podpisała umowę dzierżawy na 10 lat. Tym, którzy jej nie podpisali parafia założyła sprawę w sądzie o spłatę bezumownej dzierżawy za minione 10 lat - żąda połowy kwoty w wysokości 47 200 złotych od każdej działki.
- Ksiądz domaga się od nas spłacenia bezumownego korzystania z ziemi od 1997 roku. Jeżeli w 1997 roku, czy wcześniej nie występował o podpisanie umowy dzierżawnej, to jakim prawem domaga się od nas pieniędzy - pyta Maria Borowiak, mieszkanka osiedla maltańskiego.
- Jak nie będziemy chcieli podpisać umowy, to ksiądz po prostu sprzeda ten teren, a nowy właściciel nas wyrzuci - mówi Ryszard Zarzeczny, mieszkaniec osiedla maltańskiego.
Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem terenu, księdzem proboszczem. Niestety, księdza nie zastaliśmy. W jego imieniu wypowiedział się pełnomocnik parafii.
- Ci, którzy nie dopilnowali swoich interesów muszą ponieść tego konsekwencje. Muszą przyjąć do wiadomości, że działali wbrew wszelkim możliwym przepisom, bez zgody właściciela - powiedział Tadeusz Wieliszewski, pełnomocnik parafii, która chce odzyskać tereny.
- Z tym księdzem nie da się rozwiązać tego problemu. Ja bym się go zapytał wprost: gdzie jest jego miłosierdzie - mówi Andrzej Konieczny, mieszkaniec osiedla maltańskiego. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz