Wygrali z gazownią
Złodzieje gazu! Tak poczuli się właściciele domów na Podkarpaciu, którym Zakład Gazowniczy w Sandomierzu zarzucił zerwanie plomb w gazomierzach i nielegalny pobór gazu! Zakład naliczył też kilka tysięcy złotych kary. Jedna z oskarżonych poszła do sądu. Biegły stwierdził, że plombę w jej domu zerwał pracownik gazowni.
- Albo zakład gazowniczy chciał sobie podreperować ujemny bilans finansowy, albo jego pracownicy mieli jakąś spółkę, gdzie jeden zrywał plombę, a drugi szedł kontrolować. Może jakieś premie za to brali, czy coś - zastanawia się Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych, którego żonę oskarżono o nielegalny pobór gazu.
Szczegółowe kontrole i analizy gazowników skończyły się horrendalnie wysokimi opłatami karnymi. Po kilka tysięcy złotych zażyczył sobie monopolista - Zakład Gazowniczy w Sandomierzu od dwóch właścicieli domów.
- Zakład gazowniczy wysłał mi fakturę, która opiewała na kwotę 7,5 tys. zł - mówi Halina Zastawna, oskarżona o nielegalny pobór gazu.
- W sumie naliczyli nam 2,2 tys. zł - informuje Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych, którego żonę oskarżono o nielegalny pobór gazu.
Mieszkańcy Podkarpacia, którym zakład gazowniczy zarzucił zerwanie plomb w gazomierzach i nielegalny pobór gazu, powiedzieli gazownikom - nie! I rozpoczęli prywatną wojnę o sprawiedliwość.
- Kontroler zeznał z sądzie, że zauważył ślad korozji, złapał za uchwyt i ten uchwyt odpadał. I za to musiałabym płacić karę? - zastanawia się Halina Zastawna, oskarżona o nielegalny pobór gazu.
Sołtys wsi Motycze przez 4 miesiące odwoływał się gdzie mógł. W końcu zagroził zakładowi gazowniczemu w Sandomierzu oddaniem sprawy do prokuratury.
- Sprawa się częściowo zakończyła, gdy postraszyłem zakład gazowniczy prokuratorem, mówiąc, że chcą ode mnie wyłudzić pieniądze - opowiada Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych.
Pani Halina Zastawna idąc do sądu wierzyła w sprawiedliwość. Broniła się bez adwokata i w sądzie pierwszej instancji w Nisku sprawę przegrała.
- Po pierwszej rozprawie straciłam zaufanie do sądów - mówi Halina Zastawna.
- O braku staranności sądu pierwszej instancji świadczy orzeczenie sadu odwoławczego, który wskazał na konieczność przeprowadzenia innych dowodów i uchylił wyrok - mówi Józef Tyl z Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
I Sąd Apelacyjny nakazał Sądowi Rejonowemu w Nisku uzyskanie opinii biegłego niezależnego. Dopiero wtedy prawda wyszła na jaw!
- Naruszenie spójności elementu, do którego montowana jest plomba nastąpiło z winy pracownika gazowni - mówi Halina Zastawna, oskarżona o nielegalny pobór gazu.
Zakład gazowniczy musiał zrezygnować z wymierzenia kary. Jego pracownik, który kontrolował gazomierz, do dziś jednak śmieje się z opinii biegłego.
- Uchwyt przy liczniku nie ulega korozji! Pracuję już 18 lat i nigdy z taką informacją biegłego się nie spotkałem - mówi kontroler gazu.
- Gazownicy próbowali mnie wrobić w kradzież gazu - nie kryje oburzenia Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
Szczegółowe kontrole i analizy gazowników skończyły się horrendalnie wysokimi opłatami karnymi. Po kilka tysięcy złotych zażyczył sobie monopolista - Zakład Gazowniczy w Sandomierzu od dwóch właścicieli domów.
- Zakład gazowniczy wysłał mi fakturę, która opiewała na kwotę 7,5 tys. zł - mówi Halina Zastawna, oskarżona o nielegalny pobór gazu.
- W sumie naliczyli nam 2,2 tys. zł - informuje Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych, którego żonę oskarżono o nielegalny pobór gazu.
Mieszkańcy Podkarpacia, którym zakład gazowniczy zarzucił zerwanie plomb w gazomierzach i nielegalny pobór gazu, powiedzieli gazownikom - nie! I rozpoczęli prywatną wojnę o sprawiedliwość.
- Kontroler zeznał z sądzie, że zauważył ślad korozji, złapał za uchwyt i ten uchwyt odpadał. I za to musiałabym płacić karę? - zastanawia się Halina Zastawna, oskarżona o nielegalny pobór gazu.
Sołtys wsi Motycze przez 4 miesiące odwoływał się gdzie mógł. W końcu zagroził zakładowi gazowniczemu w Sandomierzu oddaniem sprawy do prokuratury.
- Sprawa się częściowo zakończyła, gdy postraszyłem zakład gazowniczy prokuratorem, mówiąc, że chcą ode mnie wyłudzić pieniądze - opowiada Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych.
Pani Halina Zastawna idąc do sądu wierzyła w sprawiedliwość. Broniła się bez adwokata i w sądzie pierwszej instancji w Nisku sprawę przegrała.
- Po pierwszej rozprawie straciłam zaufanie do sądów - mówi Halina Zastawna.
- O braku staranności sądu pierwszej instancji świadczy orzeczenie sadu odwoławczego, który wskazał na konieczność przeprowadzenia innych dowodów i uchylił wyrok - mówi Józef Tyl z Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
I Sąd Apelacyjny nakazał Sądowi Rejonowemu w Nisku uzyskanie opinii biegłego niezależnego. Dopiero wtedy prawda wyszła na jaw!
- Naruszenie spójności elementu, do którego montowana jest plomba nastąpiło z winy pracownika gazowni - mówi Halina Zastawna, oskarżona o nielegalny pobór gazu.
Zakład gazowniczy musiał zrezygnować z wymierzenia kary. Jego pracownik, który kontrolował gazomierz, do dziś jednak śmieje się z opinii biegłego.
- Uchwyt przy liczniku nie ulega korozji! Pracuję już 18 lat i nigdy z taką informacją biegłego się nie spotkałem - mówi kontroler gazu.
- Gazownicy próbowali mnie wrobić w kradzież gazu - nie kryje oburzenia Marian Chmura, sołtys Motyczów Poduchownych.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)