Wypadek czy zabójstwo?

Wypadek czy zabójstwo?

Marcina znaleziono nieprzytomnego w polu. Miał rozciętą z tyłu głowę, był cały we krwi. Trafił do szpitala. Tam po tygodniu zmarł. Lekarze ustalili, że obrażenia były wynikiem padaczki poalkoholowej. W tę wersję nie wierzą rodzice Marcina. Twierdzą, że zabójcy nie można złapać, bo policja od początku nie robiła nic w tej sprawie.

8 grudnia ubiegłego roku 29-letni Marcin Ciuk, mieszkaniec Suchowoli, spędzał wieczór w towarzystwie kolegów w mieszkaniu jednego z nich. Pili alkohol. Około 21:00 Marcin się pożegnał. Chciał iść do domu. Nigdy tam jednak nie dotarł. Następnego dnia, znaleziono go nieprzytomnego w polu. Wezwano pogotowie.  

- Całe pole było we krwi - mówi Artur Świder, kolega Marcina.

Zawiadomieni przez sąsiadów rodzice Marcina pojechali na miejsce, gdzie znaleziono ich syna. Ich zdaniem widać było, że Marcina pobito. W szpitalu usłyszeli jednak od lekarki, że obrażenia są wynikiem ataku padaczki poalkoholowej. Mężczyzna miał z tyłu rozciętą głowę i był w śpiączce. Około godziny 10 w szpitalu zjawiła się policja.

- Przyjechała policja, spytali się tylko, czy jesteśmy rodzicami Marcina. Spisali imię i nazwisko. Nic więcej - opowiada Krzysztof Ciuk, ojciec Marcina.

- Marcin był rozebrany. Kurtka leżała za słupem, była cała we krwi. Po prostu ktoś celowo uderzył jego głową w słup - twierdzi Artur Świder, kolega Marcina.

Policja twierdzi, że nie było podstaw, żeby zająć się tą sprawą. Po południu ojciec Marcina zdziwiony, że nikt nie zabezpiecza śladów, zadzwonił na komendę w Radzyniu Podlaskim. Patrol pojawił się dopiero o zmroku.

- To oczywiste, że przeprowadzenie oględzin, jak najszybciej po zaistnieniu określonego zdarzenia jest rzeczą korzystną dla sprawy - mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

- Ślady były już zadeptane. Ciekawość ludzka jest taka, że każdy przyszedł to miejsce zobaczyć - opowiada Artur Świder, kolega Marcina.

- Rozmawiałam z osobami, które go znalazły. Nikt z nimi nie rozmawiał, nie pytał, nie sprawdzał, w którym miejscu on leżał - dodaje Teresa Ciuk, matka Marcina

Prokuratura Rejonowa w Radzyniu Podlaskim przesłuchała podejrzanego Tomasza K., który nie przyznał się do winy. Śledztwo trwa. Po tygodniu Marcin Ciuk zmarł w szpitalu. Jego rodzice twierdzą, że sprawcy nie można złapać, bo policja od początku nic nie robiła w tej sprawie. *

* skrót materiału

Reporter: Monika Adamczyk