Żyje w baraku
Pan Stanisław choruje na cukrzycę, ma wrzód dwunastnicy, miał udar mózgu. Na dodatek wichura zniszczyła jego rodzinny dom. Mężczyzna musiał zamieszkać w baraku. Nie ma w nim prądu, a ogrzewanie jest prymitywne i niewystarczające. Pan Stanisław utrzymuje się za 150 złotych miesięcznie. Nie ma na leki, nie starcza mu na jedzenie. Jak przetrwa zimę?
Pan Stanisław choruje na cukrzycę, ma wrzód dwunastnicy, miał udar mózgu. Na dodatek wichura zniszczyła jego rodzinny dom. Mężczyzna musiał zamieszkać w baraku. Nie ma w nim prądu, a ogrzewanie jest prymitywne i niewystarczające. Pan Stanisław utrzymuje się za 150 złotych miesięcznie. Nie ma na leki, nie starcza mu na jedzenie. Jak przetrwa zimę?
Pan Stanisław ma 52 lata. Od urodzenia mieszkał w rodzinnym, ponad stuletnim domu we wsi Szufnarowa na Podkarpaciu. Rok temu miał wylew krwi do mózgu. Trafił do szpitala. Wtedy zaczęły się poważne kłopoty dla pan Stanisława.
Gdy przebywał w szpitalu wichura zniszczyła jego dom. Nie nadawał się do zamieszkania. Zimę mężczyzna przetrwał w schronisku dla bezdomnych. Gmina wystąpiła do sądu z wnioskiem o zapewnienie mu stałej opieki i umieszczenie w domu pomocy.
- Biegły lekarz sądowy orzekł po przeprowadzeniu rozmowy z panem Szymańskim, że nie wymaga on stałej opieki i sąd oddalił wniosek - informuje Zofia Wójcik z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wiśniowej.
Pan Stanisław nie chciał zostać w schronisku. Na wiosnę wrócił do rodzinnej wsi. Zamieszkał w barakowozie, który przekazała mu gmina. Nie ma w nim prądu, bieżącej wody, a ogrzewanie jest prymitywne.
- On nie jest to przystosowany do mieszkania - mówi pan Stanisław.
Z 400-złotowej renty inwalidzkiej pan Stanisław otrzymuje tylko 150 złotych. Reszta idzie na spłatę długu w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, ponieważ jego gospodarstwo upadło. Mężczyznę nie było stać na płacenie składek. Dzisiaj pan Stanisław dosłownie przymiera głodem.
Pana Stanisława nie stać też na leki. Opakowania po nich już dawno są puste. A lista chorób, na które cierpi jest naprawdę długa.
- Cierpię na wrzód dwunastnicy i cukrzyc. To są najpoważniejsze choroby, jakie mam. Jest mi trudno, nie mam pieniędzy na leki. Źle się czuję - mówi pan Stanisław.
Mieszkańcy wsi wiedzą o dramatycznej sytuacji pana Stanisława. Część z nich pomaga sąsiadowi od czasu do czasu, inni uważają, że jest sam sobie winien...
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej czasami kupuje leki, żywność bądź opał. Nie może przyznać jednak stałego zasiłku. Jak się okazuje, mimo, iż większość pieniędzy z 400 - złotowej renty ściąga KRUS, według przepisów, pan Stanisław... wykazuje dochody!
- Dostaję czasami makaron, ze dwa litry mleka, ale to tylko czasami - mówi pan Stanisław.
- Pan Stanisław nie kwalifikuje się do zasiłku stałego, bo posiada własne dochody, których nie otrzymuje, ale posiada - mówi Zofia Wójcik z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wiśniowej. *
* skrót materiału
Reporter: Olga Hałabud (Telewizja Polsat)
Pan Stanisław ma 52 lata. Od urodzenia mieszkał w rodzinnym, ponad stuletnim domu we wsi Szufnarowa na Podkarpaciu. Rok temu miał wylew krwi do mózgu. Trafił do szpitala. Wtedy zaczęły się poważne kłopoty dla pan Stanisława.
Gdy przebywał w szpitalu wichura zniszczyła jego dom. Nie nadawał się do zamieszkania. Zimę mężczyzna przetrwał w schronisku dla bezdomnych. Gmina wystąpiła do sądu z wnioskiem o zapewnienie mu stałej opieki i umieszczenie w domu pomocy.
- Biegły lekarz sądowy orzekł po przeprowadzeniu rozmowy z panem Szymańskim, że nie wymaga on stałej opieki i sąd oddalił wniosek - informuje Zofia Wójcik z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wiśniowej.
Pan Stanisław nie chciał zostać w schronisku. Na wiosnę wrócił do rodzinnej wsi. Zamieszkał w barakowozie, który przekazała mu gmina. Nie ma w nim prądu, bieżącej wody, a ogrzewanie jest prymitywne.
- On nie jest to przystosowany do mieszkania - mówi pan Stanisław.
Z 400-złotowej renty inwalidzkiej pan Stanisław otrzymuje tylko 150 złotych. Reszta idzie na spłatę długu w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, ponieważ jego gospodarstwo upadło. Mężczyznę nie było stać na płacenie składek. Dzisiaj pan Stanisław dosłownie przymiera głodem.
Pana Stanisława nie stać też na leki. Opakowania po nich już dawno są puste. A lista chorób, na które cierpi jest naprawdę długa.
- Cierpię na wrzód dwunastnicy i cukrzyc. To są najpoważniejsze choroby, jakie mam. Jest mi trudno, nie mam pieniędzy na leki. Źle się czuję - mówi pan Stanisław.
Mieszkańcy wsi wiedzą o dramatycznej sytuacji pana Stanisława. Część z nich pomaga sąsiadowi od czasu do czasu, inni uważają, że jest sam sobie winien...
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej czasami kupuje leki, żywność bądź opał. Nie może przyznać jednak stałego zasiłku. Jak się okazuje, mimo, iż większość pieniędzy z 400 - złotowej renty ściąga KRUS, według przepisów, pan Stanisław... wykazuje dochody!
- Dostaję czasami makaron, ze dwa litry mleka, ale to tylko czasami - mówi pan Stanisław.
- Pan Stanisław nie kwalifikuje się do zasiłku stałego, bo posiada własne dochody, których nie otrzymuje, ale posiada - mówi Zofia Wójcik z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wiśniowej. *
* skrót materiału
Reporter: Olga Hałabud (Telewizja Polsat)