Bezradne ofiary przemocy

Bezradne ofiary przemocy

Pani Angelika nie wytrzymała bicia i poniżania ze strony męża - uciekła z domu. Od roku ukrywa się razem z dzieckiem w ośrodkach interwencji kryzysowej, a jej mąż mieszka w ich wspólnym mieszkaniu. Choć mężczyzna ma wyrok za znęcanie się nad rodziną, nie można zmusić go do opuszczenia lokalu. Takie mamy prawo.

- Chciałam, żeby posprzątał. Wtedy dostałam talerzem w głowę. Pchnął mnie z całej siły na domofon. Potem straciłam przytomność. Byłam chyba kopana. Moje dziecko zostało pchnięte na lustro. Nie pamiętam, kto zadzwonił na policję i na pogotowie. Wiem, że moja sąsiadka dobijała się do drzwi, bo Mateusz strasznie krzyczał - opowiada Angelika K., która twierdzi, że była bita przez męża.  

Pani Angelika z Warszawy mówi, że często była bita przez męża. W końcu uciekła. Już od roku ukrywa się razem z dzieckiem w ośrodkach interwencji kryzysowej. Jej mąż pan Konrad mieszka w ich wspólnym mieszkaniu. Twierdzi, że żona sama odeszła i nigdy nie stosował wobec niej przemocy.

- Uciekłam z domu, bo po tym pobiciu miałam niedowład prawych kończyn, nie mogłam bronić już własnego dziecka. Wcześniej było ono duszone przez ojca. Powiedział, że zrobi wszystko, żeby tylko nasz syn szedł za moją trumną - wspomina Angelika K.

- Nie biłem mojej żony. Nie używałem wobec niej przemocy fizycznej - przekonuje Konrad K., mąż Angeliki. W 2005 roku pan Konrad został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu za znęcanie się nad rodziną. Mężczyzna twierdzi, że jest niewinny. Według niego żona mści się za to, że ją zdradził. Są w trakcie postępowania rozwodowego. Sprawa mieszkania, które jest ich wspólną własnością, pozostaje nierozwiązana.

- Jeżeli w domu następuje przemoc, sprawca powinien być natychmiast izolowany od ofiary, a w tej chwili dzieje się tak, że to ofiara ucieka ze swego miejsca zamieszkania - mówi Beata Mirska, z punktu interwencji kryzysowej "Damy radę" . Takie sytuacje miała regulować Ustawa o Przeciwdziałaniu Przemocy w Rodzinie z 2005r. Niestety, stało się inaczej. Dziś, aby sprawca przemocy został pozbawiony prawa do zamieszkiwania razem z ofiarą, trzeba zapewnić mu ... inne mieszkanie.

- Ustawa jest martwa, w ogóle nie działa. Gdyby była wprowadzona w życie, tej przemocy byłoby trochę mniej - uważa Marek Szambelan, z punktu interwencji kryzysowej "Damy radę". Pani Angelika wie, że nie może się poddać. Utrzymuje się z dorywczej pracy. Komornik ściąga od jej męża alimenty na Mateusza. Relacje pomiędzy synem a ojcem nie są najlepsze. Chłopiec ma 14 lat i dwie próby samobójcze za sobą.

- Moje dziecko było bite przez tego człowieka po głowie. W ubiegłym roku, po upadku w szkole okazało się, że ma torbiel w mózgu. Lekarz pytał, czy syn był bity po głowie - mówi Angelika K. Pani Angelika miała nadzieję, że jej problemy skończą się wraz z rozwodem. Póki co, jednak jej mąż kwestionuje część wyroku i nie chce opuścić mieszkania. Co więcej, zameldował w nim swoją przyjaciółkę. Pani Angelika tuła się po schroniskach, choć pragnie dziś tylko jednego?

- Moim marzeniem jest, mieć dach nad głową. Być zdrową, móc po prostu pracować - mówi Angelika K.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska