Rzeź na targu!

Rzeź na targu!

Skandal na targu w Stanisławowie koło Mińska Mazowieckiego! Rolnicy handlowali skrajnie wycieńczonym bydłem. Zwierzęta były kopane i porażane prądem. Niektóre nie mogły stać o własnych siłach. Część nie przeżyła katowania. Kontrolę nad targiem sprawował lekarz weterynarii. Dlaczego pozwolił na handel w takich warunkach?

Na targ bydła w Stanisławowie od kilkunastu lat przyjeżdżają rolnicy z całej Polski. W ubiegłym miesiącu wybrali się tam również przedstawiciele fundacji walczącej o prawa zwierząt. To co tam zastali można określić krótko - bestialstwo.

- Zwierzęta były w fatalnym stanie. Niektóre nie mogły stać o własnych siłach - opowiada Cezary Wyszyński z fundacji "Viva!".  

Nad każdym targiem kontrolę sprawuje lekarz weterynarii. Był i wtedy. Dlaczego nie zareagował? Dlaczego pozwalał na handel skrajnie zaniedbanym bydłem?

Podczas interwencji członkowie fundacji byli świadkami jak jedna z krów powoli zdycha z wycieńczenia. Na pomoc niestety było już za późno.

- Od razu zgłosiliśmy doniesienie o popełnieniu przestępstwa policjantom, którzy byli z nami na tej kontroli. Wszczęto dochodzenie - mówi Cezary Wyszyński z fundacji "Viva!".

Próbowaliśmy porozmawiać z lekarzem weterynarii, który w tym dniu sprawował nadzór nad targowiskiem. Niestety, Wojciech D. był nieuchwytny.

- Jeżeli nieprawidłowości będą się powtarzały, będę zmuszona rozwiązać umowę z tym lekarzem - zapowiada Barbara Rechnio z Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnygo w Mińsku Mazowieckim.

Pojechaliśmy na targ do Stanisławowa, aby porozmawiać z handlującymi tam rolnikami. Ci jednak nie zgodzili się wystąpić przed kamerą.

- Nie da się poprosić krowy, żeby weszła na naczepę samochodu. Trzeba użyć przymusu, ale nie może być to przymus z pogranicza brutalności czy sadyzmu. Należy to potępić i walczyć z tym - mówi Wojciech Witczak, wójt gminy Stanisławów.

Po ujawnieniu drastycznych zdjęć władze gminy i inspektorat weterynaryjny wzmocniły kontrole na targu. Problemem bowiem nie jest to, że zwierzęta i tak będą zabite w rzeźni - chodzi o to, w jaki sposób są traktowane na targu. A to niestety trudno zrozumieć handlującym. *

* skrót materiału

Reporterzy: Karolina Miklewska, Bartłomiej Jarkiewicz