Stop pornografii!

Stop pornografii!

Nawet rok więzienia za rozpowszechnianie pornografii. LPR chce także ocenzurować internet. Projekt już czeka na pierwsze czytanie w Sejmie. Problem w tym, że do dziś nikt precyzyjnie nie określił, czym jest pornografia. Kłopoty mogą mieć wszyscy, którzy chętnie odwołują się do erotyki, na przykład plastycy, czy producenci reklam.

W biały dzień w polskich kioskach sprzedaje się pisma, które wielu uważa za pornografię. Czym jest pornografia i czy może być szkodliwa - tu zdania są już podzielone.

- Bardzo mnie to razi. Uważam, że rzeczy, które są związane z intymnością człowieka powinny być w ukryciu - mówi Elżbieta Ludwikowska, mieszkanka Częstochowy.  

- Jeżeli jest tam adnotacja, że jest to dla osób dorosłych, a pisma leżą zafoliowane, jedno na drugim, to jest to wystarczające zabezpieczenie - twierdzi prof. Zbigniew Lew - Starowicz, lekarz psychiatra i psychoterapeuta, ekspert z zakresu seksuologii.

Pisma, jak pokazuje praktyka nie leżą jedno na drugim, a swoją... paletą barw i "zakazanym owocem" przyciągają wzrok, także dzieci.

Niektóre sieci punktów sprzedaży zasłaniają okładki pornogazetek. Widać tylko tytuły. W "Ruch-u" często umieszcza się je na najwyższych półkach, gdzie nie sięga wzrok dzieci. Niestety, dla większości sprzedawców liczy się zysk. Dlatego w wielu kioskach nie robi się nic, a pisma często leżą obok... publikacji o papieżu i serii "Wielcy Polacy".

- Przepisy zakazują umieszczania takich pism obok prasy dla dzieci - wyjaśnia Katarzyna Kanclerz, sprzedawca w kiosku.

Tymczasem już teraz w Polsce wystawianie pornografii na widok osób, które sobie tego nie życzą jest karalne. Sprzedawcom grozi nawet do dwóch lat więzienia.

- W naszych punktach sprzedaży pisma będą sprzedawane w matowej folii. Okładka nie będzie widoczna - mówi Marta Lau, rzecznik prasowy sieci kiosków "Ruch".

Możliwe jednak, że restrykcje "Ruch-u" będą niepotrzebne, bo gazetki w ogóle znikną. Do projektu Mariana Piłki z PiS, żądającego pełnego zakazu nie tylko sprzedaży, ale i posiadania pornografii - dołączył LPR. Partia złożyła budzący kontrowersje projekt ustawy zakazującej rozpowszechniania pornografii - także w internecie.

- Chcemy wprowadzić rozwiązania, które uniemożliwią rozpowszechnianie pornografii ze względu na dobro dzieci i młodzieży - zapowiada Andrzej Mańka, poseł LPR.

- W moim przekonaniu powinien być całkowity zakaz produkcji i rozpowszechniania pornografii - wtóruje mu Marian Piłka, poseł PiS.

Jeśli ustawa wejdzie w życie, sędziowie będą musieli każdorazowo ustalać - według własnej opinii - czy publikacja pornografią jest czy nie. Nie ma bowiem jasnej definicji pornografii. Opozycja już się śmieje z antypornograficznych pomysłów.

- Chciałabym życzyć posłom LPR, żeby przynajmniej z okazji Wielkanocy nie widzieli ani w baziach, ani w zajączkach, ani w jajkach treści pornograficznych, bo rzeczywiście wygląda na to, że cierpią na jakąś obsesję - mówi Izabela Jaruga - Nowacka, posłanka SLD.

Ustawa może oznaczać nie tylko koniec sex-shopów, ale i poważne kłopoty dla przemysłu reklamowego, który chętnie odwołuje się do erotyki.

- Jeżeli wprowadzimy przepis zakazujący rozpowszechniania pornografii, znikną np. reklamy bielizny, bo każdy będzie się bał narazić na odpowiedzialność - twierdzi prof. Teresa Gardocka, rektor Wyższej Szkoły Handlu i Prawa w Warszawie.

- Wpadnie brygada pod wezwaniem posła Piłki czy Cymańskiego i zarekwiruje mi albumy malarstwa, które można uznać za erotyczne - krytykuje projekt LPR Piotr Gadzinowski, poseł SLD.

Za rozpowszechnianie pornografii ma - według projektu LPR - grozić do roku więzienia. Teraz czeka on na pierwsze czytanie w Sejmie. *

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)