Zabójstwo słynnego aferzysty!

Zabójstwo słynnego aferzysty!

To jednak było zabójstwo. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Lecha Grobelnego. Jego ciało co najmniej od pięciu dni leżało w pawilonie handlowym na warszawskim Targówku. Na klatce piersiowej Grobelnego policjanci odkryli zaślepioną ranę kłutą. Komu zależało na jego śmierci?

Kiedyś wszystko, czego dotknął zamieniało się w złoto. Respekt przed nim czuli zarówno maluczcy, jak i ci z pierwszych stron gazet. Dla jednych geniusz, dla innych oszust. Obok Lecha Grobelnego nikt nie potrafił przejść obojętnie.

- Ja bym go nazwał Nikiforem polskiej gospodarki. Jego niektóre pomysły były naprawdę oryginalne i bardzo ciekawe. Z drugiej strony to graniczyło z jego prymitywizmem. I te dwie rzeczy się ze sobą zderzały - wspomina Maciej Dubois, adwokat Lecha Grobelnego.  

Drogę do wielkich pieniędzy Grobelny rozpoczął jako fotograf pod koniec lat siedemdziesiątych. Zbił fortunę handlując zdjęciami Jana Pawła II. Dziesięć lat później miał już własne studio, sieć kantorów oraz zatrudniającą ponad 100 osób firmę. Pieniądze płynęły nieustannie. I to szerokim strumieniem.

- On czasami pozował na dżentelmena i wielkiego człowieka, ale był prymitywny w zachowaniu. Zawsze chodził w brudnym, podartym dresie. Jak się spotykał z ludźmi, to lekceważył wszystkie konwenanse, narzucał swój styl życia - opowiada Maciej Dubois, adwokat Lecha Grobelnego.

W 1989 r., Grobelny wpadł na kolejny pomysł. Postanowił założyć bank. Klientom zaoferował oprocentowanie, o którym w państwowym banku mogli tylko marzyć. Nazwał go Bezpieczną Kasą Oszczędności. Uwierzyło w nią kilkanaście tysięcy ludzi. Ale po kilku tygodniach Grobelny zniknął z pieniędzmi, a kasa bezpieczną okazała się jedynie z nazwy.

- BKO funkcjonowały na zasadzie parabankowej. Część z osób udało się nabrać, tzn. wpłaciły pieniądze i już nigdy ich nie odzyskały - mówi Maciej Kujawski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Po dwóch latach od zniknięcia, policja schwytała Grobelnego w Niemczech. Jego proces rozpoczął się w Polsce w 1996 roku. Sąd skazał Grobelnego na 12 lat więzienia. Jednak już rok później sąd apelacyjny uchylił wyrok i Grobelny wyszedł na wolność. W sumie spędził w areszcie tylko pięć lat. Krótko po tym zażądał od państwa 16 milionów złotych odszkodowania.

Ostatnie lata życia to dla Grobelnego kompletny upadek. Alkoholizm i życie na skraju nędzy.

- Ten człowiek potrafił przyjść do jednostki policji ubrany jedynie w damską różową piżamę. Więc możemy podejrzewać, że rzeczywiście jakiś problem miał w ostatnim czasie - twierdzi Mariusz Sokołowski z Komendy Stołecznej Policji.

W ostatnim czasie Grobelny był już zupełnie sam. Odwrócili się od niego wszyscy znajomi. Kilka dni temu znaleziono jego ciało. Policja nie ujawnia szczegółów. Wiadomo tylko, że na piersiach Grobelny miał ranę kłutą.

- Zwłoki znaleziono w jego mieszkaniu - pawilonie handlowym. Znajdowały się w pozycji półsiedzącej. Były tam od co najmniej 5 dni, ale ten czas może być również dłuższy - mówi Mariusz Sokołowski z Komendy Stołecznej Policji.

- Cały czas ta śmierć nad nim wisiała. Natomiast nie wiadomo, gdzie było to ostatnie ogniwo, ta przyczyna. Mogło pójść o butelkę wódki, ale mogły to też być jakieś zadawnione pretensje o miliony złotych - twierdzi Maciej Dubois, adwokat Grobelnego.

Jeszcze dziś będą znane wyniki sekcji zwłok. Bez niej nie da się jednoznacznie określić przyczyny śmierci Grobelnego. Mimo, że mężczyzna miał ranę kłutą na piersiach, to zwłoki były w takim stanie rozkładu, że lekarze nie byli w stanie stwierdzić, czy to właśnie ta rana spowodowała jego zgon. *

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski rzalewski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)