Zrujnowany szpital
Zwolniono go, więc żąda odszkodowania. Bogumił K. przez 6 lat był dyrektorem Szpitala Dziecięcego w Toruniu. W tym czasie zadłużenie szpitala wzrosło z 2 do 17 milionów złotych! Sytuacja placówki jest tragiczna. Mimo to, Bogumił K. żąda 103 tysięcy złotych odszkodowania za... bezzasadne zwolnienie z pracy.
Bogumił K. przez sześć lat był dyrektorem Szpitala Dziecięcego w Toruniu. Gdy na początku grudnia władze samorządowe województwa kujawsko-pomorskiego odwołały go ze stanowiska w trybie natychmiastowym, sytuacja szpitala była już dramatyczna.
- Po odejściu dyrektora dowiedzieliśmy się, ile szpital ma długów. W tej chwili każdy obawia się utraty pracy - mówi Violetta Findling, pielęgniarka w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Toruniu.
W dniu odwołania dyrektor Bogumił K. udał się na zwolnienie lekarskie. Przebywa na nim już czwarty miesiąc. Udało nam się go jednak odnaleźć w Nowym Mieście Lubawskim. Tam też był kiedyś dyrektorem szpitala. Dziesięć lat temu.
Wszyscy w Szpitalu Dziecięcym w Toruniu przeżyli szok gdy dowiedzieli się, że ich były dyrektor, który doprowadził szpital na skraj bankructwa, teraz jeszcze domaga się przywrócenia do pracy albo odszkodowania. Żąda 103 tysięcy złotych za bezzasadne zwolnienie.
Bogumił K. złożył też wniosek o zwolnienie z kosztów rozprawy. Nie chciał uiścić 5 tysięcy złotych, bo wolał sądzić się z zadłużonym szpitalem za pieniądze podatników.
Pracownicy szpitala dziecięcego mówią, że Bogumił K. bardziej niż o finanse publiczne dbał o konta swoich znajomych, których zdarzało mu się zatrudniać w szpitalu.
- Dyrektor nigdy nie chciał rozmawiać na temat rozwoju szpitala, Zaproponowaliśmy mu zakup sprzętu za 10 tysięcy złotych, który w ciągu miesiąca przyniósłby 20 do 50 tysięcy zysku, ale dyrektor odmówił - mówi Marek Orkiszewski z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Toruniu.
- Zamknięto klinikę chirurgii dziecięcej, która była momentem szczytowym w rozwoju naszego szpitala. Zapewniała wysoką rangę i wykonywanie specjalistycznych procedur, za które płaciła kasa chorych - opowiada Grzegorz Postek z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Toruniu.
Mecenas Tomasz K. pracuje dla Szpitala Dziecięcego w Toruniu od 5 lat. Wcześniej bronił byłego dyrektora w procesie przeciwko szpitalowi w Nowym Mieście Lubawskim. Bo stamtąd osiem lat temu Bogumiła K. również zwolniono. Wtedy także odwołał się do sądu pracy.
- Dyrektor K. podjął decyzję o wydzierżawieniu majątku powiatu SP ZOZ-u niepublicznemu podmiotowi medycznemu. Jednym słowem konkurencji. To był główny powód odwołania pana dyrektora z tej funkcji - informuje Stanisław Czajka, starosta z Nowego Miasta Lubawskiego.
W toruńskim szpitalu znajomy Bogumiła K, Tomasz K. dostaje dwa i pół tysiąca złotych miesięcznie i dodatkowo 6-8 tysięcy za każdą sprawę. Nawet przegraną.
- Do tej pory mecenas nie wygrał dla szpitala żadnej sprawy - mówi Hanna Streich, nowy dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Toruniu.
Trudno powiedzieć, jak zakończy się sprawa byłego dyrektora Bogumiła K. przeciwko zadłużonemu Szpitalowi Dziecięcemu w Toruniu. Na razie sąd nie przychylił się do prośby dyrektora o zwolnienie z opłaty sądowej. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar - Szczerba epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)