7-osobowa rodzina w klitce

7-osobowa rodzina w klitce

- My nie żyjemy, my egzystujemy - mówi Krzysztof Kalinowski, który sam wychowuje sześcioro dzieci w małym, zniszczonym domu. Jest tam ciemno i ciasno. Siedmioosobowej rodzinie trudno normalnie funkcjonować w jednym pokoju. Niestety gminni urzędnicy od pięciu lat nie zdecydowali się mu pomóc.

Mały zniszczony domek w centrum Łosic. Mieszka tam pan Krzysztof ze swoimi dziećmi. W pomieszczeniu, gdzie śpią dzieci jest ciasno i ciemno. Mieszczą się tam piętrowe łóżka, trzy biurka i pianino. Sąsiadujące z nim środkowe pomieszczenie nie ma okna. Panuje w nim mrok, ponieważ powstało po przedzieleniu pokoju na pół.  

W mieszkaniu panuje taka ciasnota, że siedmioosobowej rodzinie trudno normalnie funkcjonować. Kiedy jedno z dzieci ćwiczy na pianinie, inne nie mogą się uczyć. Mimo to stopnie mają bardzo dobre.

- Żeby zachęcić ich do nauki powiedziałem, że jeśli będą mieli czerwone paski to dostaną własny pokój. Nie wiedziałem, że to będzie tak skomplikowane - mówi Krzysztof Kalinowski, ojciec sześciorga dzieci.

W 2002 roku pan Krzysztof postanowił, że musi rozbudować dom i stworzyć dzieciom godne warunki do życia. Napisał pismo do gminy, że chce kupić ziemię lub zamienić swój dom na mieszkanie komunalne w bloku. Jednak od pięciu lat gminni urzędnicy go zwodzą, nie chcąc dać konkretnej odpowiedzi.

- Pisałem pisma, zapraszałem radnych. Z poprzedniej kadencji nikt nie przyszedł. Ostatnio z nowej rady przyszło dwóch radnych. Stwierdzili, że warunki są złe i poszli sobie - opowiada Krzysztof Kalinowski, ojciec sześciorga dzieci.

Działka, na której stoi dom pana Krzysztofa leży w centrum miasta i warta jest około 300 tys. zł. Odwiedziliśmy burmistrza Łosic i spytaliśmy czy miasto sprzeda działkę panu Krzysztofowi po niższej cenie.

- Rada zdecydowała, że może sprzedać panu Krzysztofowi ziemię bez przetargu, ale także bez bonifikaty - wyjaśnia Janusz Kobyliński, burmistrz miasta i gminy Łosice.

Kiedyś urzędnicy zaproponowali panu Krzysztofowi mieszkanie do remontu. Było jednak bardzo małe, a żeby je otrzymać mężczyzna musiałby zamieszkać w nim z teściami.

Po naszej wizycie burmistrz obiecał, że postara się znaleźć inne miejsca na budowę domu dla pana Krzysztofa i jego rodziny. Zapewnił nas, że jeszcze raz porozmawia z radnymi. *

* skrót materiału

Reporter: Aleksandra Piotrowska