Bratniak" ich oszukał
Pan Bartłomiej Pawlikowski właśnie skończył studia informatyczne w Lublinie. Marzył o dobrze płatnej pracy, najchętniej za granicą. Nie wahał się ani chwili, gdy znalazł ogłoszenie biura Bratniak sp. z o.o. Chciał jak najszybciej wyjechać do pracy.
Podpisał umowę z firmą "Bratniak" w lutym ubiegłego roku. Wpłacił ponad 4,5 tysiąca złotych i czekał. Po miesiącu biuro poinformowało, że wyjazd do pracy do Ameryki jest nieaktualny.
Firma "Bratniak" należała do Leszka G., Szymona M. i Rogera K.
Pan Bartłomiej nie jest jedyną osobą oszukaną przez ich biuro. Podobną przygodę z "Bratniakiem" przeżył Paweł Zaporowski z Warszawy. Również podpisał umowę. Wpłacił pieniądze i... pieniędzy ani pracy już nie zobaczył.
O biurze "Bratniak" i jej szefach chce zapomnieć także pani Beata Smoleń - właścicielka firmy przewozowej z Lublina. Jej firmie panowie są winni ponad siedemdziesiąt tysięcy złotych.
Postanowiliśmy znaleźć właścicieli firmy. Nasze śledztwo zaczęliśmy od sprawdzenia, czy spółka nadal istnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym. Bez trudu znaleźliśmy dokumenty "Bratniaka" i - co nas zdziwiło - jeszcze jednej spółki: "Work4you". Obie firmy założyły te same osoby: Leszek G., Szymon M. i Roger K.
Cofnięcie zezwolenia firmie "Bratniak" nie przeszkodziło jednak, aby jego właściciele założyli nową spółkę. Także pośrednictwo pracy za granicą. W dokumentach "Work4you" ma wpisane - oczywiście - usługi turystyczne.
Sprawdziliśmy, co konkretnie oferuje nowa firma. Jak więc widać "Work4you" robi dokładnie to samo, co kiedyś "Bratniak". Mimo naszych próśb, szefowie "Work4you", czyli dawnego "Bratniaka", nie chcieli wystąpić przed kamerą. Twierdzą, że chcą spłacić długi, a nowa firma "Work4you" powstała po to, żeby na te długi zarobić.
Nie wierzą w to oszukani przez nich ludzie.
Reporterka: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)