Być lektorem DLC...

Być lektorem DLC...

Miało być jak w bajce. Szybka, bezstresowa nauka języka angielskiego, nowoczesne metody nauczania. To wszystko obiecywali konsultanci firmy DLC, którzy odwiedzali z ofertą szkoły w całej Polsce. Byli w Szczecinie i w położonym 80 kilometrów dalej na południe Choszcznie.

Roczny kurs angielskiego kosztował 1200 złotych. Kursy miały odbywać się dwa razy w tygodniu po jednej godzinie, w klasie wynajętej od szkoły.

Firma od początku jednak nie dotrzymywała wszystkich warunków. W Szczecinie na przykład zajęcia odbywały się nieregularnie, a lektorzy zmieniali się co kilka lekcji. Ostatni nabierał doświadczenia w poprawczaku.  

Lektor właśnie rozdał swoim uczniom świadectwa ukończenia kursu, choć miał on trwać jeszcze półtora miesiąca.

Szkoła zaczęła likwidację placówki i nikogo o tym nie uprzedziła. Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście szczeciński oddział DLC przestał istnieć. Jak się okazuje, pod wskazanym w folderze adresem nie znajdujemy już tej firmy.

Jak ustaliliśmy, firma DLC nie tylko skraca kursy, ale także nie płaci honorariów swoim lektorom. Honoraria dla lektorów z całej Polski płaci warszawska centrala DLC. Próbujemy dowiedzieć się, dlaczego nie płacą swoim pracownikom. Przypomnijmy, że pieniądze od uczestników kursów są pobierane z góry. W centrali nie chcą jednak z nami rozmawiać. Proszą o wysłanie pytań listem poleconym.

Oto nasze pytania, które wysłaliśmy firmie DLC:

- Od początku maja przestał istnieć Szczeciński region DLC. Dlaczego centrala DLC w Warszawie nie przejęła zobowiązań finansowych tego regionu?

- Kto wypłaci pensje i prowizje byłym pracownikom i współpracownikom Regionu Szczecińskiego? Z naszych informacji wynika, że jesteście winni poszczególnym osobom od tysiąca do 5 tysięcy złotych.

- Kiedy DLC zamierza uregulować wszelkie zaległości za sale wynajmowane w szkołach na Pomorzu Zachodnim i w Wielkopolsce?

Czekamy na odpowiedź od DLC.

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba 
(Telewizja Polsat)