Czy ojciec ich molestował?
"Obudziłem się, bo poczułem, że ktoś dotyka mnie w miejscu intymnym. To był właśnie Marek" - opisuje dziś już 17-letni Konrad.
Była noc. Marek stanął przy łóżku Konrada. Odkrył kołdrę, ściągnął mu spodnie. Swoją rękę już miał w swoich spodniach. Drugą ręką zaczął Konrada łapać za genitalia - dopowiada matka Konrada, pani Katarzyna.
Koszmar pani Katarzyny i jej synów ciągnie się już od kilku lat. Ojca jednego ze swoich synów - Marka K. - podejrzewa o molestowanie dzieci. Wszystko zaczęło się od Konrada. Miał wówczas 10 lat. To wtedy Pani Katarzyna po raz pierwszy złożyła doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy. Zarzuciła Markowi K. molestowanie seksualne.
Prokuratura jednak postępowanie umorzyła, mimo że słowa chłopca potwierdził psycholog. W międzyczasie pani Katarzyna rozstała się z Markiem K.
Kolejne doniesienie do prokuratury pani Katarzyna złożyła, gdy zaczęła podejrzewać męża o molestowanie także jej najmłodszego syna. Marek K. jest zresztą jego ojcem.
- Marcin, kiedy był zabierany przez niego do siebie, jak wracał mówił o wspólnych kąpielach z tatusiem, o masowaniu genitaliów - mówi matka chłopców.
I to postępowanie trzebnicka prokuratura umorzyła. Także mimo opinii psychologa, w której stwierdzono, że chłopcy nie mają skłonności do konfabulacji.
Dla pani Katarzyny przychylna była też opinia kuratora sądowego, pani Krystyny Tyszkowskiej. Według niej osoba Marka K. jest niewiarygodna.
Pani Katarzyna wniosła sprawę o ograniczenie kontaktów męża z jego synem. Sąd we Wrocławiu opinii psychologa i kuratora nie wziął jednak pod uwagę. Postanowieniem sądu Marek K. może się widzieć z chłopcem dwa razy w miesiącu.
Udało nam się porozmawiać z Markiem K. Mężczyzna uważa, że to pomówienia.
Pani Katarzyna nie stosuje się do postanowienia sądu i nie wydaje dziecka ojcu. Jest za to karana przez sąd grzywnami. Niebawem może nawet trafić do aresztu.
Reporterzy: Jacek Marciniak, Maciej Uchmański e-mail
(Telewizja Polsat)
Koszmar pani Katarzyny i jej synów ciągnie się już od kilku lat. Ojca jednego ze swoich synów - Marka K. - podejrzewa o molestowanie dzieci. Wszystko zaczęło się od Konrada. Miał wówczas 10 lat. To wtedy Pani Katarzyna po raz pierwszy złożyła doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy. Zarzuciła Markowi K. molestowanie seksualne.
Prokuratura jednak postępowanie umorzyła, mimo że słowa chłopca potwierdził psycholog. W międzyczasie pani Katarzyna rozstała się z Markiem K.
Kolejne doniesienie do prokuratury pani Katarzyna złożyła, gdy zaczęła podejrzewać męża o molestowanie także jej najmłodszego syna. Marek K. jest zresztą jego ojcem.
- Marcin, kiedy był zabierany przez niego do siebie, jak wracał mówił o wspólnych kąpielach z tatusiem, o masowaniu genitaliów - mówi matka chłopców.
I to postępowanie trzebnicka prokuratura umorzyła. Także mimo opinii psychologa, w której stwierdzono, że chłopcy nie mają skłonności do konfabulacji.
Dla pani Katarzyny przychylna była też opinia kuratora sądowego, pani Krystyny Tyszkowskiej. Według niej osoba Marka K. jest niewiarygodna.
Pani Katarzyna wniosła sprawę o ograniczenie kontaktów męża z jego synem. Sąd we Wrocławiu opinii psychologa i kuratora nie wziął jednak pod uwagę. Postanowieniem sądu Marek K. może się widzieć z chłopcem dwa razy w miesiącu.
Udało nam się porozmawiać z Markiem K. Mężczyzna uważa, że to pomówienia.
Pani Katarzyna nie stosuje się do postanowienia sądu i nie wydaje dziecka ojcu. Jest za to karana przez sąd grzywnami. Niebawem może nawet trafić do aresztu.
Reporterzy: Jacek Marciniak, Maciej Uchmański e-mail
(Telewizja Polsat)