Developer oszukał 34 rodziny!
Wzięli kredyty, podpisali umowy sprzedaży mieszkań i zostali bez dachu nad głową. Klienci wrocławskiej firmy deweloperskiej od 2006 roku wpłacali pieniądze na mieszkania i domy szeregowe. Każdy zapłacił ponad 200 tysięcy złotych i podpisał przedwstępną umowę sprzedaży lokalu. Mimo, to klienci w dalszym ciągu nie mogą wprowadzić się do nowych mieszkań. Powód? Umowy sprzedaży nie są poświadczone notarialnie.
- Oni mogą nam nawet nie sprzedać tych domów. Mogą sprzedać je na wolnym rynku i wszystko odbędzie się w majestacie prawa - mówi Andrzej Bartach, który wpłacił ponad 200 tys zł firmie developerskiej.
Smolec koło Wrocławia. To tam znany wrocławski deweloper budował osiedle domów szeregowych i bloki. Chętnych na te mieszkania było wielu. Metr kosztował tylko 2.200 złotych. Klienci wpłacili pieniądze i czekali.
- To był marzec 2006 roku. Gdy byłem w biurze dewelopera, to za plecami czekało 15 osób chętnych na ten sam dom - wspomina Maciej Kopel, który wpłacił pieniądze na dom szeregowy firmie developerskiej.
Niestety, mimo iż większość budynków już stoi, to klienci firmy developerskiej nie mogą się do nich wprowadzić. Od 4 miesięcy firma jest bowiem w likwidacji. Okazało się, że 34 rodziny, które wpłaciły pieniądze nie mają praw do swoich lokali. Umowy przedwstępne sprzedaży nieruchomości nie są bowiem podpisane w formie aktu notarialnego.
- Sprzedałem mieszkanie w centrum Wrocławia. Myślałem, że dziś już będę mieszkał w nowym lokalu. W tej chwili muszę mieszkać u rodziców - mówi Jacek Bacajewski, który wpłacił pieniądze na dom szeregowy firmie developerskiej.
Byliśmy wraz z klientami firmy developerskiej w siedzibie firmy. Żadnego z prezesów spółki nie zastaliśmy. Udało nam się porozmawiać z likwidatorem firmy.
- Dążę do tego żeby tym rodzinom dać prawo do nabycia lokali, za które zapłaciły. Nie wolno mi tego jednak zrobić bez zgody wspólników. O takie zezwolenie zabiegam i zamierzam je zdobyć - zapewniał zrozpaczone rodziny dr Jerzy Pałys, likwidator.
Spotkaliśmy się też z pełnomocnikiem jednego ze wspólników firmy. Drugi przesłał pisemne oświadczenie. Oto jego treść: "(...)Pan Roman Jędrzejczyk chce doprowadzić do tego, aby osoby, które zawarły umowę uzyskały własność obiecanych im mieszkań na warunkach takich jak w zawartych umowach, notarialnych lub pisemnych."
- Nie mogę jeszcze powiedzieć ile to będzie trwało. Mój klient musi mieć trochę czasu na podjęcie decyzji, która z jego punktu widzenia jest niekorzystna - wyjaśnił Radosław Potrzeszcz, mecenas Marka Serkiezy, jednego ze wspólników firmy developerskiej.
Walka między wspólnikami trwa. Klienci dalej nie mogą wprowadzić się do lokali, w które zainwestowali dorobek całego swojego życia. 34 rodziny zostały bez pieniędzy i mieszkań. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz