Doda kontra raperzy
Skandal z udziałem Dody? Przed uroczystością rozdania nagród Viva Comet doszło do awantury między ochroniarzami piosenkarki a dwoma raperami. Ziemowit i Mieszko twierdzą, że zostali pobici. Doda, że to raperzy byli agresywni. Poszło o piosenkę, w której muzycy nazwali artystkę "blacharą". Doda złożyła pozew do sądu.
- Wypowiedzieliśmy mnóstwo oskarżeń, nie tyle na temat pani Rabczewskiej, tylko modelu, który promuje. Nie podoba nam się on, uważamy, że jest wulgarny, agresywny i odpychający - mówią raperzy z "Grupy Operacyjnej".
Dody nie trzeba przedstawiać. O "Grupie Operacyjnej" zrobiło się głośno, kiedy napisali piosenkę "Bądź sobą" w której nazwali Dodę blacharą. Artystka poczuła się tak urażona, że sprawa trafiła do sądu.
Kilkanaście dni temu, podczas gali rozdania nagród Viva Comet, doszło do ostrej konfrontacji Dody z "Grupą Operacyjną". Wpadli na siebie przed hotelową windą. Doda była w asyście dwóch ochroniarzy i swojej managerki. Od tego momentu wersje zdarzeń są bardzo rozbieżne.
- Dorota naskoczyła na mnie, w bardzo agresywnej wypowiedzi dała mi do zrozumienia, co o mnie myśli. Zaczęła mnie szarpać. Ziemowit zareagował mówiąc, żeby trzymała ręce przy sobie. Na co jeden z ochroniarzy złapał go za gardło a drugi uderzył głową w czoło - opowiada Mieszko z "Grupy Operacyjnej".
Ziemowit wyszedł z potyczki z ochroniarzami ze wstrząśnieniem mózgu. Doda swoją wersję wydarzeń, znacznie różniącą się od wersji "Grupy Operacyjnej", opisała na stronie internetowej.
"Dziś całą prawdę o zajściu złożyłam jako doniesienie o przestępstwie gróźb i nietykalności cielesnej na policji.(...)
Szarpnął mnie mocno za rękę, na co moi "koledzy z Pruszkowa" :) wyprowadzili delikwentów z windy, abym mogła spokojnie z managerką pójść do swojego pokoju. Cipki zadzwoniły na policję, po czym gdy przyjechała zabarykadowały się w swoim pokoju".
Mimo kilkukrotnych prób, Doda nie zgodziła się na przedstawienie swojej wersji wydarzeń. Podobno w wyniku szarpaniny doznała urazu kręgosłupa. W tej sprawie w naszym reportażu wypowiada się tylko jej manager, Maja Sablewska. *
* skrót materiału
Reporter: Karolina Miklewska (Telewizja Polsat)
Dody nie trzeba przedstawiać. O "Grupie Operacyjnej" zrobiło się głośno, kiedy napisali piosenkę "Bądź sobą" w której nazwali Dodę blacharą. Artystka poczuła się tak urażona, że sprawa trafiła do sądu.
Kilkanaście dni temu, podczas gali rozdania nagród Viva Comet, doszło do ostrej konfrontacji Dody z "Grupą Operacyjną". Wpadli na siebie przed hotelową windą. Doda była w asyście dwóch ochroniarzy i swojej managerki. Od tego momentu wersje zdarzeń są bardzo rozbieżne.
- Dorota naskoczyła na mnie, w bardzo agresywnej wypowiedzi dała mi do zrozumienia, co o mnie myśli. Zaczęła mnie szarpać. Ziemowit zareagował mówiąc, żeby trzymała ręce przy sobie. Na co jeden z ochroniarzy złapał go za gardło a drugi uderzył głową w czoło - opowiada Mieszko z "Grupy Operacyjnej".
Ziemowit wyszedł z potyczki z ochroniarzami ze wstrząśnieniem mózgu. Doda swoją wersję wydarzeń, znacznie różniącą się od wersji "Grupy Operacyjnej", opisała na stronie internetowej.
"Dziś całą prawdę o zajściu złożyłam jako doniesienie o przestępstwie gróźb i nietykalności cielesnej na policji.(...)
Szarpnął mnie mocno za rękę, na co moi "koledzy z Pruszkowa" :) wyprowadzili delikwentów z windy, abym mogła spokojnie z managerką pójść do swojego pokoju. Cipki zadzwoniły na policję, po czym gdy przyjechała zabarykadowały się w swoim pokoju".
Mimo kilkukrotnych prób, Doda nie zgodziła się na przedstawienie swojej wersji wydarzeń. Podobno w wyniku szarpaniny doznała urazu kręgosłupa. W tej sprawie w naszym reportażu wypowiada się tylko jej manager, Maja Sablewska. *
* skrót materiału
Reporter: Karolina Miklewska (Telewizja Polsat)