Policjanci z Zamościa
Andrzej, Zbigniew i Ryszard, policjanci z Zamościa, na początku 2000 roku pracowali w sekcji do spraw kradzieży samochodów. Dzień, w którym spotkali miejscowego gangstera Roberta S. pamiętać będą do końca życia.
To było 17 lipca 2000 roku. Robert S. przebywał wtedy w areszcie. Pod naporem zarzutów zgodził się na współpracę z policją. Miał wskazać miejsca, w których przechowywane są kradzione auta. Niestety, akcja potoczyła się inaczej, niż zaplanowano.
Robert S. uciekł. Schwytano go dopiero po dwóch latach. Początkowo przyznał się do ucieczki. Po kilku dniach jednak zmienił zdanie i to dość radykalnie. To on zaczął oskarżać.
Zeznał, że dał policjantom samochód Skoda Octavia. Jak twierdzi, legalnie kupił go na jednej z giełd. Chociaż jeździł nim przez pół roku, nie pamięta jednak numerów rejestracyjnych. Nie przypomina sobie też od kogo je kupił.
Jednak na podstawie takich zeznań policjanci zostali aresztowani. W celi spędzili ponad rok.
Jak twierdzi Robert S., samochód - łapówka miał pochodzić z 1999 roku. Miał też szesnastozaworowy silnik, pojemność 1,6 oraz nadwozie typu sedan. Problem w tym, że taki samochód nigdy nie został wyprodukowany.
W piśmie, jakie do sądu w Zamościu wystosował producent Skody, wynika z niego niezbicie, że samochód - łapówka nigdy nie istniał. Oto fragment: "W samochodach Octavia nie było nadwozia sedan. Nie występowały w sprzedaży silniki szesnastozaworowe o pojemności 1,6."
Po oświadczeniu producenta, policjantów zwolniono z aresztu. To jednak nie koniec historii. Kilka tygodni później oskarżono ich bowiem o utrudnianie śledztwa. Dzień po rozmowie z nami, jednego z nich ponownie aresztowano. Drugi z objawami załamania trafił do szpitala psychiatrycznego. Trzeci ukrywa się do dziś. Wszystkim grozi do 10 lat więzienia
Reporter: Rafał Zalewski e-mail(Telewizja Polsat)