Śmierć w centrum Zakopanego
Zwłoki mężczyzny przez cztery dni leżały w centrum Zakopanego. Ciało 78-letniego Jana P. znaleziono w pełnym śmieci potoku. Jak to możliwe, że w obleganym przez turystów mieście nikt nie zauważył zwłok?
- Ludzie, którzy tam mieszkają, przechodzą kilkakrotnie i nikt go nie widział, bo ciało ugrzęzło w kupie śmieci - mówi Maria Magdziak, kuzynka Jana P.
Martwego Jana P. znaleziono w potoku wśród śmieci przy oczyszczalni ścieków na Spyrkówce w Zakopanem. Jak wynika ze wstępnych badań policji i prokuratury starszy człowiek nie żył już od kilku dni.
- Przyczyna śmierci zostanie dokładnie ustalona przez biegłych sądowych, natomiast mamy informację, że było to utonięcie - mówi Ireneusz Głowiński z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
Wcześniej Jan P. zasłabł na ulicy i wezwano do niego pogotowie. Z obrażeniami głowy trafił do szpitala. Został opatrzony i wypisany, ponieważ badania nie wykazały poważniejszych obrażeń. Rodzina uważa jednak, że zbyt wcześnie wypuszczono starszego pana. Wtedy nie doszłoby do tragedii.
- W toku śledztwa pojawiły się wątpliwości dotyczące działania szpitala. Sprawdzimy, czy wypuszczenie z placówki Jana P. było prawidłowe - zapewnia Ireneusz Głowiński z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
- Człowiek miał 78 lat i poważne schorzenia. Między innymi chorobę Parkinsona. Wystarczyło mnie zawiadomić. Ja bym się po niego zgłosiła - mówi Maria Magdziak, kuzynka Jana P.
Śmierć mężczyzny stała się pretekstem do dyskusji o zanieczyszczonym Zakopanem, który jest wizytówką Podhala. Są miejsca, gdzie zamiast podziwiać piękne widoki turyści oglądają gruzy śmieci. A to, jak mówią starsi mieszkańcy Zakopanego zjawisko, którego jeszcze niedawno nie było.
- W samym sercu Zakopanego, na pięknej hali jest pełno śmieci - zauważa Jan Karpiel, mieszkaniec Zakopanego.
Radni będą rozwiązywać problem zaśmieconego Zakopanego. W dyskusjach o brudnym mieście nie można jednak zapomnieć o tragicznej śmierci starszego pana, który zmarł w centrum miasta i nikt go nie zauważył. *
* skrót materiału
Reporter: Aleksandra Piotrowska