Stolica nierządu
W Warszawie aż roi się od prostytutek! W ścisłym centrum stolicy znajduje się sławny na całą Polskę Pigalak. Miejsce, w którym po zachodzie słońca zaczynają pracę prostytutki obu płci. Interes kwitnie w najlepsze, a policja jest bezradna, bo taki mamy prawo.
Warszawa i jej ścisłe centrum. Tam, w sąsiedztwie kilku ulic południowej części śródmieścia, znajduje się Pigalak - miejsce świadczenia usług seksualnych.
Interes kwitnie w najlepsze. Co chwilę podjeżdżają nowi klienci. Tylko w ciągu godziny z usług 13 prostytutek stojących w różnych miejscach, skorzystało około pięćdziesięciu mężczyzn.
- Tego typu proceder mógłby godzić w reputację miasta, ale myślę że skala problemu nie jest aż tak duża - twierdzi Tomasz Adryszczyk z Urzędu m.st. Warszawy.
Policja nie reaguje, a urzędnicy bagatelizują problem. W wielu wypadkach prostytucji towarzyszą narkotyki, zorganizowana przestępczość i patologie. Przykładem są miejsca przy ulicy Żurawiej, Brackiej i Kruczej, gdzie prostytuują się młodzi chłopcy. Często są to bezdomne dzieci. W dzień chodzą po Dworcu Centralnym, w nocy idą na ulice. W ten sposób zarabiają na życie. Rozmawialiśmy z jednym z nich.
- Zazwyczaj jeździ się do czyjegoś domu albo w ciche, ciemne miejsce na mieście - opowiada "Kaczor", który jest męską prostytutką.
- W walce z procederem czerpania korzyści z cudzego nierządu pewnym utrudnieniem jest zmowa milczenia pomiędzy osobami, które świadczą usługi seksualne i osobami, które korzystają z tych usług - mówi Mariusz Sokołowski z Komendy Stołecznej Policji.
Przeraża fakt, że nie ma skutecznych sposobów na walkę z prostytucją. Nie jest ona przestępstwem. Policja może działać dopiero gdy kobietę zmusza się do nierządu lub gdy zachodzi podejrzenie stręczycielstwa.
Reporter: Grzegorz Honkisz