Szkolenie "Żabki"
"To był dziwny kurs, trwał 4 tygodnie w zamkniętym obozie. Wyglądało to jak obóz stalinowski, to miał być taki żart, ale nikomu tam nie było do śmiechu" - tak opisuje swoją przygodę pani Joanna Łączyńska, która uczestniczyła w szkoleniu dla ajentów sklepów spożywczych sieci "Żabka".
W zamkniętym obozie ci ludzie mieli uczyć się podstaw księgowości i handlu, a trenowali na przykład kopanie rowów.
Śpiewanie, postawa na baczność i wciąganie flagi na maszt z godłem "Żabki" - to niektóre tylko atrakcje szkolenia.
Wojskowy dryl, pobudki, apel i musztra. Tak wyglądała obozowa codzienność. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Jak twierdzą uczestnicy obozu, szkolenie było po prostu praniem mózgu.
Obóz był darmowy. Jak się okazało ten kto w nim nie uczestniczył, nie mógł zostać ajentem.
Reporterki: A. Brzozowska, A. Krajewska (Telewizja Polsat)
Śpiewanie, postawa na baczność i wciąganie flagi na maszt z godłem "Żabki" - to niektóre tylko atrakcje szkolenia.
Wojskowy dryl, pobudki, apel i musztra. Tak wyglądała obozowa codzienność. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Jak twierdzą uczestnicy obozu, szkolenie było po prostu praniem mózgu.
Obóz był darmowy. Jak się okazało ten kto w nim nie uczestniczył, nie mógł zostać ajentem.
Reporterki: A. Brzozowska, A. Krajewska (Telewizja Polsat)