Transwestyci czy artyści?
- Wcielam się w postać Małgorzaty Ostrowskiej. Gdy wychodzę na scenę, jestem zadowolona, to daje mi dużą satysfakcję - mówi Daniel, który śpiewa przebrany za kobietę. Mężczyzn występujących na scenie w damskich strojach jest w Polsce około dwudziestu. Wciąż pojawiają się jednak nowi. Twierdzą, że dzięki temu czują się spełnieni.
W ciągu dnia to zwykli, nierzucający się w oczy mężczyźni, pracownicy marketingu, administracji, salonów kosmetycznych i studenci. Za to w nocy - drag queen - mężczyźni przebierający się za kobiety i występujący na scenie.
- Chodzi o obopólną przyjemność. Ja mam przyjemność i ludzie, którzy mnie oglądają - mówi Antoni, który od pięciu lat występuje przebrany za kobietę.
Pod zabawą i sceniczną prowokacją kryje się jednak prawdziwy dramat. Dramat, który drag queen skrywają pod długimi rzęsami i strojami naśladowanych piosenkarek. Niektórzy transwestyci mają żony, dzieci, ale nie wiedzą, kim są: mężczyznami, czy kobietami.
- Jednym wystarczy, że od czasu do czasu założą sobie biustonosz i stringi, u innych nasilenie transwestytyzmu jest większe. Chcą mieć piersi i pochwę - mówi dr Wiesław Cześnikiewicz, seksuolog.
- Staram się robić to w taki sposób, w jaki podpowiada mi to dusza i ciało. Orientacja nie ma znaczenia. Ważna jest warstwa artystyczna, a nie nasza orientacja seksualna - mówi mężczyzna, który od piętnastu lat występuje na scenie przebrany za kobietę.
W Polsce drag queen jest około dwudziestu, ale będzie coraz więcej. Nie dlatego, że ich przybywa, po prostu zaczną się ujawniać. Byli zawsze i wszędzie. Także w starożytnej Grecji.
Teraz wychodzą z "podziemia". Szukają komfortu i poprawy samopoczucia.
Po występie czują się bardziej szczęśliwi. Chętniej idą do pracy. *
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)