Trzy ofiary - brak winnego
Zginęli przez brawurę i nieodpowiedzialność. Najpierw pili alkohol, a potem wsiedli do samochodu! Jechali szybko. W końcu samochód uderzył w drzewo. Trzy osoby zginęły. Te, które przeżyły twierdzą, że prowadził Paweł W. On wszystkiemu zaprzecza. Mężczyzna po trzech miesiącach aresztu wyszedł na wolność, a prokuratura przez ponad rok nie przygotowała przeciwko niemu aktu oskarżenia.
Trzy rodziny, trzy tragedie. Tomasz Kłosowski miał 22 lata, Mariusz Konieczny 23 lata, a Paweł Kotelnicki 25 lat. Wszyscy z jednej wsi na Dolnym Śląsku. Wszyscy zginęli w wypadku samochodowym.
Wrześniowy wieczór, rok temu. Sześciu mężczyzn pije piwo. Później wsiadają do samochodu pięcioosobowego. Zaczyna się zabawa: przesiadanie się na miejscu kierowcy i szybka jazda.
- Nadmierna prędkość, alkohol, oni podobno wszyscy popijali. Mieli skrzynkę piwa - mówi Adam Kłosowski, ojciec Tomka.
Kierowca traci panowanie nad samochodem. Wypada z drogi i uderza w drzewo. Zabawa kończy się tragicznie. Giną trzy osoby.
Kto kierował samochodem? Ci, którzy przeżyli wskazali na 25 - letniego Pawła W.
W chwili wypadku miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Paweł W. do winy się nie przyznał i odmówił składania zeznań.
Na wniosek prokuratury podejrzany Paweł W. spędził trzy miesiące w areszcie. Miał spędzić tam trzy kolejne, ale sąd wypuścił go na wolność.
- Nie mamy pewności czy ta osoba będzie oskarżona, a zatem gdyby się okazało, że to nie ona prowadziła samochód, to wtedy tak długi okres aresztu tymczasowego wiązałby się z odszkodowaniem za jego niesłuszność - wyjaśnia Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
Dlaczego Paweł W. jest na wolności? Między innymi dlatego, że prokuratura od ponad roku przygotowuje akt oskarżenia przeciwko niemu.
- Same zeznania nigdy nie są wystarczającym dowodem. Musimy zebrać całość materiału.
Prokurator podjął odpowiednie kroki i wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku sprawa zostanie zakończona - informuje Ewa Węglarowicz - Makowska z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Rodziny ofiar czekają na sprawiedliwy proces w tej sprawie. Ich synów i męża nikt już im nie zwróci. Pozostaje nadzieja, że winny tej tragedii zostanie ukarany. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl