Wilki polują
Wychodzą z lasu i sieją grozę. Watahy wygłodniałych wilków zagryzają zwierzęta podolsztyńskich rolników. Padają owce, kozy, a nawet konie. Rolnicy nie mogą się bronić, bo wilki są pod ścisłą ochroną. Za zagryzione sztuki nikt nie chce wypłacić im odszkodowania.
- Zauważyłem zagryzionego cielaka. Zgłosiłem to na policję. Przyjechali i obejrzeli. Po następnej nocy z cielaka zostały tylko kości - opowiada Zenon Kacprzak, któremu wilki zagryzły cielę.
Podolsztyńskie lasy w okolicach miejscowości Barczewo. Od kilku lat żyje tu wataha wilków, którym nie wystarczają już polowania na dzikie leśne zwierzęta. Ich ofiarą coraz częściej padają zwierzęta gospodarskie. Drapieżniki już dwukrotnie napadały na stadninę koni w Kierzbuniu.
- Przerwały ogrodzenie i spłoszyły źrebaki. Goniliśmy je przez cztery dni i cztery noce. Niestety, nie złapaliśmy wszystkich. Zwłoki naszej rocznej klaczy znaleźliśmy w lesie. Były rozszarpane przez wilki. Praktycznie zostały tylko szkielet, głowa, trzy nogi i ogon - opowiada Lucyna Ciesielska ze stadniny koni w Kierzbuniu.
Rolnicy, których zwierzęta padły łupem wilków mówią, że mimo oczywistych strat nie dostali odszkodowania. Nie mogą także bronić się na własną rękę czy wzywać myśliwych, bo wilki są pod ścisłą ochroną.
- Mamy cielaka. Strach wypuścić go na noc, bo wilki znów się mogą zjawić. Taki cielak kosztuje ponad 1300 złotych - mówi Zenon Kacprzak, któremu wilki zagryzły cielę.
Mieszkańcy okolic zamieszkałych przez wilki już dziś zastanawiają się, kiedy zwierzęta zaatakują ludzi:
- Są pod ochroną, więc nie wolno do nich strzelać. A jak człowieka zaatakują? Strach chodzić do lasu - mówi Zenon Kacprzak, któremu wilki zagryzły cielę.
Rozwiązanie problemu nie będzie łatwe - wilki są pod ścisłą ochroną, a zainteresowana nimi jest nawet Unia Europejska - zwierzęta chroni program Natura 2000. Bronią ich także ekolodzy i przyrodnicy. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)