Afera z kościelną ziemią
Edward Borsuk, proboszcz parafii w Zemborzycach, sprzedał ziemię należącą do kościoła za jedyne 60 tys. Deweloperzy oceniają, że ziemia mogłaby być warta nawet 2 miliony. Interes życia zrobił brat innego księdza -Eugeniusza Szymańskiego. Duchowny jest znajomym proboszcza Borsuka. Prokuratura sprawdza czy przy transakcji nie doszło do przestępstwa.
Parafia w Zemborzycach pod Lublinem. Jej proboszcz, ksiądz Edward Borsuk sprzedał trzyhektarową działkę należącą do parafii. Sprzedał ją rodzonemu bratu swojego znajomego. Tym znajomym jest ksiądz Eugeniusz Szymański, proboszcz jednej z lubelskich parafii.
- Nikt kto sprzedaje w takim miejscu ziemie jako grunt orny, nie robi dobrego interesu, jest to posuniecie, które powoduje szkodę dla parafii - twierdzi Marek Mącik, mieszkaniec Zemborzyc.
- Nie było żadnego zainteresowania kupnem, czas płynął, a ja się czułem zobowiązany, żeby wykonać wolę zmarłego. Przypadkowo w rozmowie z księdzem Szymańskim dowiedziałem się, że jego brat chce kupić ziemię - tłumaczył podczas kazania ksiądz Edward Borsuk.
Cała sprawa wyszła na jaw, kiedy parafianie dotarli do aktu notarialnego sprzedaży działki. Okazało się, że ksiądz Borsuk rok temu sprzedał 3 hektarowe pole za kwotę 60 tysięcy złotych. Ziemia warta jest znacznie więcej. Po odrolnieniu nawet 2 miliony.
Część wiernych broni księdza Borsuka. Część uważa, że działał na szkodę parafii. Sam ksiądz nie chciał rozmawiać na ten temat.
Sprawa feralnej działki ma również drugie dno. Okazuje się, że to właśnie ksiądz Szymański, którego brat kupił pole przesądził o tym, że ta ziemia trafiła do zemborzyckiej parafii.
- W 2000 roku umarł jeden z parafian, to był rolnik. On prawdopodobnie przekazał tę ziemię testamentem ustnym na rzecz parafii, mówię prawdopodobnie, gdyż są wątpliwości co do tego testamentu. Okazało się, wygłosił go w obecności księdza Eugeniusza Szymańskiego, którego rodzina kupiła ziemię - opowiada Bartłomiej Czuba, dziennikarz Gazety Wyborczej w Lublinie.
O szczegóły testamentu próbowaliśmy spytać księdza Szymańskiego. Niestety, przez ostatnie dni był nieuchwytny.
W ustny testament nie chce uwierzyć rodzina zmarłego rolnika. Twierdzi, że ich wuj do kościoła nie chodził i ziemi kościołowi by nie przekazał.
Całą sprawą zainteresowała się prokuratura w Lublinie. Ma sprawdzić, czy przy przekazywaniu działki i jej sprzedaży nie doszło do przestępstwa. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)