Bili, by zabić

Bili, by zabić

Skatowali go, bo był z innego osiedla. Jarek Dyks siedział przed blokiem z kolegą. Nagle napadło go kilkunastu młodych chłopaków. Bili, bo był z wrogiego osiedla. 21-latek nie miał żadnych szans. Oprawcy kopali i skakali mu po głowie. Dziś wiadomo, że Jarek nigdy nie wróci do zdrowia. Ma uszkodzony mózg. Nie wstaje z łóżka. Wymaga stałej opieki rodziców.

Jarek Dyks ma 21 lat. Leży przykuty do łóżka. Nie mówi. Ma uszkodzony mózg. Jego życie z pewnością wyglądałoby inaczej, gdyby nie ten feralny wieczór, w maju ubiegłego roku.

- Nagle usłyszałam krzyk. Zadzwoniłam do syna, ale nie odbierał telefonu, więc wyszłam i kierowałam się w stronę hałasu. Syna reanimowali siedem razy - opowiada Elżbieta Dyks, matka Jarka.  

Jarek został skatowany przez kilkunastu młodych mężczyzn. Pobili go, bo był z innego osiedla w Bydgoszczy. Jarek z Wyżyn, a oprawcy z Kapuścisk. Te osiedla od dawna ze sobą walczyły.

- Skakali mu po głowie, kopali go. Chcieli zrobić mu krzywdę - mówi Elżbieta Dyks, matka Jarka.

Rodzice podejrzewają, że za sprawą pobicia Jarka stoi jego była dziewczyna. Według nich to ona miała nakłonić kolegów ze swojego osiedla do pobicia Jarka. Dlaczego? Bo rozstali się trzy miesiące wcześniej.

- Jarka problemy zaczęły się od chwili zerwania z tą dziewczyną. Gdy z nią chodził, nie było żadnych kłopotów - twierdzi Janusz Dyks, ojciec Jarka.

O pobicie Jarka oskarżono dziewięć osób. Dwie tymczasowo aresztowano. Trzy odpowiadają z wolnej stopy, a cztery przed sądem dla nieletnich. Żaden z oskarżonych do winy się nie przyznaje.

Dziś wiadomo, że Jarek już nigdy nie powróci do zdrowia. Wymaga stałej opieki swoich rodziców i drogiej rehabilitacji. Jego oprawcy pozbawili go możliwości normalnego życia. Dorosłym grozi do 8 lat więzienia. Nieletnim zakład poprawczy. *

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)