Cesarka za pieniądze...
Nic nie zapowiadało takiej tragedii. Pani Sylwia i pan Piotr spodziewali się pierwszego dziecka. Kiedy zaczęły się bóle porodowe pani Sylwia trafiła do szpitala w Tucholi.
Był wtorek - 7 marca tego roku. Pani Sylwia czekała na lekarza. Była środa. Kobieta dostała leki i - jak twierdzi - na tym kończyła się opieka lekarska. Przyszli rodzice zaczęli zastanawiać się nad możliwością cesarskiego cięcia.
Tragedia rozegrała się w czwartek. Zaczął się poród. Pani Sylwia prosiła o pomoc. Bezskutecznie.
Kiedy w końcu zainteresowano się nią, natychmiast przystąpiono do cesarskiego cięcia.
Najprawdopodobniej za późno. Syn państwa Szmaglińskich urodził się martwy. Czy gdyby od razu państwo Szmaglińscy zażądali cesarskiego cięcia i zapłacili za operację 1000 zł ich dziecko żyłoby?
Cesarskiego cięcia nie można żądać. Takiej usługi nie ma w przepisach, ale lekarz może wykonać je na życzenie i może za to wziąć pieniądze. Wszystko zależy od samego lekarza.
Nieścisłości w przepisach są. Lekarze i państwowe szpitale mogą to wykorzystywać. W prywatnych klinikach sprawa jest mniej skomplikowana. Wystarczy mieć pieniądze i cesarskie cięcie robi się tu oficjalnie*.
*skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)