Niepewny los wcześniaków

Niepewny los wcześniaków

Lekarze nie mają gdzie ratować wcześniaków. W całym kraju brakuje bowiem stanowisk intensywnej terapii dla noworodków. W województwie mazowieckim jest ich zaledwie 25. Kobiety muszą rodzić w szpitalach, w których nie ma warunków do ratowania wcześniej narodzonych dzieci.

- Codziennie stajemy przed dylematem, czy przyjąć kolejną pacjentkę, ryzykując życie dzieci, którymi już zajmujemy się na oddziale - mówi Grażyna Wyględowska, ze Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie.

Dzisiejsza medycyna pozwala uratować noworodka, który waży nawet niecałe pół kilograma. Jednak nie wszystkim wcześniakom, których można uratować dane jest przeżyć. W całym kraju brakuje stanowisk intensywnej terapii dla przedwcześnie urodzonych dzieci.  

- Tych miejsc jest stanowczo za mało. W województwie mazowieckim odbywa się ponad 50 tysięcy porodów rocznie, a miejsc takich jest około 25 - mówi Mirosław Wielgoś, konsultant Wojewódzki w dziedzinie Położnictwa i Ginekologii dla Województwa Mazowieckiego Ciąże pani Mileny i pani Małgorzata są zagrożone. Choć wyznaczone terminy porodu są jeszcze odległe, mogą urodzić w każdej chwili. Dlatego obie przebywają na oddziale patologii ciąży w szpitalu przy placu Starynkiewicza w Warszawie.

- Trafiłam do szpitala z zagrożeniem przedwczesnego porodu. Lekarze nie mogli powstrzymać krwawienia, lekarz prowadzący obdzwonił wszystkie szpitale w Warszawie, nigdzie nie było dla mnie miejsca - mówi Małgorzata Mikuła, której ciąża jest zagrożona.

Nie ma miejsc, więc kobiety rodzą w szpitalach, w których nie ma warunków do ratowania wcześniaków. Ich dzieci są transportowane do szpitali, w których można zapewnić im właściwą opiekę. Taki transport zmniejsza ich szanse na przeżycie.

- Nie jest to dobra sytuacja ani dla matki, która jest oddzielona od dziecka, ani dla dziecka, dla którego sam transport stanowi duże zagrożenie dla życia - mówi Bogdan Chazan ze szpitala położniczego przy ulicy Madalińskiego w Warszawie.

Specjaliści zgodnie twierdzą, że sytuacja jest dramatyczna. Kto za to odpowiada? Interweniujemy w Ministerstwie Zdrowia i Narodowym Funduszu Zdrowia, jednak żadna z tych instytucji nie czuje się odpowiedzialna za złą sytuację. - Brakuje pieniędzy w systemie, wiec apelujemy do Polaków, aby więcej wydawali na zdrowie - mówi Paweł Trzcziński z Ministerstwa Zdrowia.

Lekarze w Polsce są zmuszeni do dokonywania dramatycznych wyborów - ratują życie jednego wcześniej narodzonego dziecka, kosztem drugiego. Rząd zachęca kobiety do rodzenia dzieci oferując im becikowe. W sprawie dramatycznej sytuacji na oddziałach opieki nad noworodkami nie robi nic. * * skrót materiału

Reporter: Maja Włodek