O jednego mniej...
37-letni lekarz z Zabrza Zbigniew G. próbował nakłonić 14-latka do czynności seksualnych. Namierzyliśmy go na internetowym czacie. Prowokację przygotowywaliśmy przez prawie dwa miesiące.
W ciągu niespełna 60 dni mężczyzna przysłał nam 40 maili. Wiele z nich zawierało dziecięcą pornografię. Od początku proponował spotkania i seks. Nie mając już żadnych wątpliwości, zgodziliśmy się na spotkanie. Mężczyzna wysłał nam również swoje zdjęcie.
Na trzydzieści godzin przed spotkaniem pojawił się problem. W trakcie sprawdzania adresu IP okazuje się, że właścicielem komputera, z którego otrzymywaliśmy maile, nie jest mężczyzna z fotografii.
Sprawa zaczęła się komplikować. Zwłaszcza, że policjanci wytypowali dwóch mężczyzn, którzy mają dostęp do sprawdzonego numeru komputera. Jednak przez cały czas liczyliśmy, że na spotkanie przyjdzie mężczyzna z przesłanej nam fotografii.
Mężczyzna z czata nadal przysyłał maile. Podał nawet numer swojego telefonu komórkowego. Do spotkania ma dojść przed jednym z katowickich hoteli. Wcześniej wraz z policjantami dokładnie sprawdziliśmy to miejsce.
Nadal nie udaje się ustalić, kogo tak naprawdę moglibyśmy spodziewać się na spotkaniu przed hotelem. Policjanci typują dwóch mężczyzn. Pod uwagę brany jest także ten z przesłanej fotografii.
Do spotkania pozostała niespełna godzina. Hotel dyskretnie obserwuje kilku policjantów. Przed wejściem czeka nasz reporter. W zaparkowanym w pobliżu aucie na sygnał czekają policjanci z wydziału kryminalnego.
Punktualnie o 18. w wyznaczonym miejscu pojawia się jeden z wytypowanych mężczyzn. Ponieważ nie podchodzi przed wejście hotelu, nasz reporter idzie za nim. Niestety mężczyzna znika w tłumie ludzi. Nagle pojawia się kolejny. Ten, który przesłał nam swoją fotografię. Do akcji wkracza policja.
Policjanci zabezpieczyli samochód podejrzanego. Przeszukano także jego mieszkanie. Znaleziono tam komputer i kilkadziesiąt płyt z dziecięcą pornografią. Podczas rewizji przed domem Zbigniewa G. pojawia się jego adwokat.
Sąd Rejonowy w Zabrzu aresztował lekarza na trzy miesiące. Sprawa trafiła do sądu wyższej instancji w Gliwicach.
Reporter: Jacek Marciniak (Telewizja Polsat)
Na trzydzieści godzin przed spotkaniem pojawił się problem. W trakcie sprawdzania adresu IP okazuje się, że właścicielem komputera, z którego otrzymywaliśmy maile, nie jest mężczyzna z fotografii.
Sprawa zaczęła się komplikować. Zwłaszcza, że policjanci wytypowali dwóch mężczyzn, którzy mają dostęp do sprawdzonego numeru komputera. Jednak przez cały czas liczyliśmy, że na spotkanie przyjdzie mężczyzna z przesłanej nam fotografii.
Mężczyzna z czata nadal przysyłał maile. Podał nawet numer swojego telefonu komórkowego. Do spotkania ma dojść przed jednym z katowickich hoteli. Wcześniej wraz z policjantami dokładnie sprawdziliśmy to miejsce.
Nadal nie udaje się ustalić, kogo tak naprawdę moglibyśmy spodziewać się na spotkaniu przed hotelem. Policjanci typują dwóch mężczyzn. Pod uwagę brany jest także ten z przesłanej fotografii.
Do spotkania pozostała niespełna godzina. Hotel dyskretnie obserwuje kilku policjantów. Przed wejściem czeka nasz reporter. W zaparkowanym w pobliżu aucie na sygnał czekają policjanci z wydziału kryminalnego.
Punktualnie o 18. w wyznaczonym miejscu pojawia się jeden z wytypowanych mężczyzn. Ponieważ nie podchodzi przed wejście hotelu, nasz reporter idzie za nim. Niestety mężczyzna znika w tłumie ludzi. Nagle pojawia się kolejny. Ten, który przesłał nam swoją fotografię. Do akcji wkracza policja.
Policjanci zabezpieczyli samochód podejrzanego. Przeszukano także jego mieszkanie. Znaleziono tam komputer i kilkadziesiąt płyt z dziecięcą pornografią. Podczas rewizji przed domem Zbigniewa G. pojawia się jego adwokat.
Sąd Rejonowy w Zabrzu aresztował lekarza na trzy miesiące. Sprawa trafiła do sądu wyższej instancji w Gliwicach.
Reporter: Jacek Marciniak (Telewizja Polsat)