Pobił żonę młotkiem
W jednym z bloków we wsi Wandajny mieszkała rodzina R. Rodzice i piątka dzieci. Sąsiedzi mówią, że takich rodzin tu, w popegeerowskiej wsi jest wiele. Ciężko pracujące, utrzymujące dom żony. I mężowie, którzy nie mogą sobie poradzić z alkoholem.
Do tragedii doszło ponad tydzień temu, w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sąsiedzi wiedzieli, że w tej rodzinie nie dzieje się najlepiej. Mąż odsiedział już wyrok więzienia za znęcanie się nad rodziną. Jednak nikt nie spodziewał się po nim takiego ataku agresji.
Kazimierz R. młotkiem zmasakrował żonie twarz. Niemalże wybił jej oko.
Kobietę przewieziono w stanie ciężkim ze zmasakrowaną twarzą, uszkodzonym okiem i ranami kłutymi w klatce piersiowej do szpitala.
Policja długo szukała Kazimierza R. Okazało się, że powiesił się w budynku gospodarczym nieopodal własnego domu.
Rodzina Kazimierza R. i inni mieszkańcy Wandajnów do dziś nie mogą się otrząsnąć po tragedii. Wszyscy wiedzą, że mężczyzna powinien być znowu w więzieniu. Miał kolejny wyrok - 10 miesięcy za znęcanie się nad rodziną. Jednak sam nie pojechał, a więzienie się o niego nie upomniało.
Teoretycznie Kazimierz R.. od trzech tygodni powinien przebywać w celi. Gdy potencjalny więzień nie pojawi się w zakładzie karnym na odbycie wyroku, pracownicy więzienia już po trzech dniach powinni powiadomić o tym fakcie sąd. W więzieniu w Bartoszycach tego nie zrobiono.
Tragedii nie potrafiła też wcześniej zapobiec policja. Mimo że również policjanci wiedzieli, że w tym domu nie dzieje się najlepiej.
Problemów w rodzinie Kazimierza R. nie dostrzegała w pełni opieka społeczna, z której pomocy korzystała rodzina. Kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej uważa, że jego pracownik wykonywał swoja pracę sumiennie..
Innego zdania są sąsiedzi samobójcy. Uważają, że policja i opieka społeczna są tak samo winni.*
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)