Polska bez lekarzy?
Rozpacz pacjentów i ich rodzin. Już kilkuset lekarzy złożyło wymówienia z pracy. Najgorsza sytuacja jest w szpitalach w Częstochowie i w Mielcu. W placówkach nie ma komu leczyć ludzi, dlatego ewakuuje się ciężko chorych pacjentów, nawet noworodki. Sytuacja jest dramatyczna. Rodziny chorych boją się o ich życie.
Kryzys w polskiej służbie zdrowia narastał od dawna, ale niewielu wierzyło, że dojdzie aż do tego. Ewakuacje pacjentów ze szpitali, z których odeszli strajkujący lekarze, stały się faktem. Powód - niskie płace i brak reformy służby zdrowia.
- Władze szpitala nie chcą z nami rozmawiać, ewakuacja była niepotrzebna, była popisem - mówi Arkadiusz Ortenburger z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie.
Najwięcej pacjentów ewakuowano ze szpitali w Częstochowie i w Mielcu. W Częstochowie wywieziono 34 chorych, także dwoje niewiele ponad kilogramowych dzieci z Oddziału Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Powód? Brak lekarzy i możliwości zapewnienia opieki medycznej. 1 października, po trzech miesiącach okresu wypowiedzenia, z pracy odeszło - według ministerstwa zdrowia 1864 lekarzy ze szpitali w całym kraju.
Z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie odeszło już 84 lekarzy! Zostało tylko 90. Zamknięto odział Patologii Noworodka. Na Neurochirurgii jest tylko trzech pacjentów - i to do wypisu. Podobnie jest na Oddziałach: Intensywnej Terapii dla Dzieci i Intensywnej Terapii dla dorosłych. Dziewiętnastoletnią - jedyną pacjentkę - dogląda dwóch lekarzy z OIOM - u dla dzieci.
- Nie zgodzę się na wywiezienie mojej córki. To dla mnie jest katastrofa - mówi Renata Mielcerz, matka dziewiętnastoletniej Kasi.
Na OIOM-ie dziecięcym puste sale, puste łóżka. Leży tylko 4-letnia Natalka. Jej mama, mimo ryzyka "pogorszenia się opieki" - jak powiedział dyrektor szpitala, też nie zgadza się na ewakuację.
- Myślę, że nie dopuszczą do zamknięcia tego szpitala, bez niego Natalia umrze - mówi Katarzyna Mazur, matka Natalii.
Zarówno matka Natalii, jak i matka Kasi i jej babcia, są w szpitalu codziennie.
Babcia 19-letniej Kasi grozi nawet podaniem sprawy do prokuratury, jeśli miałoby dojść do ewakuacji jej wnuczki.
Kasia leży na OIOM-ie już sześć i pół roku. Dziś ma wspaniałą opiekę, choć na jej oddziale zwolnili się wszyscy lekarze - w sumie trzynastu! Opiekuje się nią ordynator z OIOM-u dla dzieci.
- Jej opiekunem jest ordynator. Zna ją dobrze, bo trzymał Kasię na oddziale sześć lat - mówi Renata Mielcerz, matka dziewiętnastoletniej Kasi.
Kasia otrzymała też pomoc z zewnątrz. To respirator - dar Fundacji Polsat. Teraz schorowanej dziewczynie polskie szpitale pomóc nie chcą.
- Dyrektor powiedział, że nie może znaleźć miejsca dla Kasi, bo nikt jej w Polsce nie chce - opowiada Teresa Piesiak-Krupa, babcia dziewiętnastoletniej Kasi.
Szpital jest także domem dla 4-letniej Natalii. Dziecko stale przebywa pod respiratorem. Ma ciężką niewydolność oddechową i chore serce. Jej stan zdrowia nie pozwala na transport.
Ordynatorzy, którzy jeszcze pracują w częstochowskim szpitalu wystosowali list otwarty do społeczeństwa Częstochowy i regionu, mając nikłą nadzieje, że najnowocześniejszy szpital w regionie nie zostanie zlikwidowany. *
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
- Władze szpitala nie chcą z nami rozmawiać, ewakuacja była niepotrzebna, była popisem - mówi Arkadiusz Ortenburger z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie.
Najwięcej pacjentów ewakuowano ze szpitali w Częstochowie i w Mielcu. W Częstochowie wywieziono 34 chorych, także dwoje niewiele ponad kilogramowych dzieci z Oddziału Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka. Powód? Brak lekarzy i możliwości zapewnienia opieki medycznej. 1 października, po trzech miesiącach okresu wypowiedzenia, z pracy odeszło - według ministerstwa zdrowia 1864 lekarzy ze szpitali w całym kraju.
Z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie odeszło już 84 lekarzy! Zostało tylko 90. Zamknięto odział Patologii Noworodka. Na Neurochirurgii jest tylko trzech pacjentów - i to do wypisu. Podobnie jest na Oddziałach: Intensywnej Terapii dla Dzieci i Intensywnej Terapii dla dorosłych. Dziewiętnastoletnią - jedyną pacjentkę - dogląda dwóch lekarzy z OIOM - u dla dzieci.
- Nie zgodzę się na wywiezienie mojej córki. To dla mnie jest katastrofa - mówi Renata Mielcerz, matka dziewiętnastoletniej Kasi.
Na OIOM-ie dziecięcym puste sale, puste łóżka. Leży tylko 4-letnia Natalka. Jej mama, mimo ryzyka "pogorszenia się opieki" - jak powiedział dyrektor szpitala, też nie zgadza się na ewakuację.
- Myślę, że nie dopuszczą do zamknięcia tego szpitala, bez niego Natalia umrze - mówi Katarzyna Mazur, matka Natalii.
Zarówno matka Natalii, jak i matka Kasi i jej babcia, są w szpitalu codziennie.
Babcia 19-letniej Kasi grozi nawet podaniem sprawy do prokuratury, jeśli miałoby dojść do ewakuacji jej wnuczki.
Kasia leży na OIOM-ie już sześć i pół roku. Dziś ma wspaniałą opiekę, choć na jej oddziale zwolnili się wszyscy lekarze - w sumie trzynastu! Opiekuje się nią ordynator z OIOM-u dla dzieci.
- Jej opiekunem jest ordynator. Zna ją dobrze, bo trzymał Kasię na oddziale sześć lat - mówi Renata Mielcerz, matka dziewiętnastoletniej Kasi.
Kasia otrzymała też pomoc z zewnątrz. To respirator - dar Fundacji Polsat. Teraz schorowanej dziewczynie polskie szpitale pomóc nie chcą.
- Dyrektor powiedział, że nie może znaleźć miejsca dla Kasi, bo nikt jej w Polsce nie chce - opowiada Teresa Piesiak-Krupa, babcia dziewiętnastoletniej Kasi.
Szpital jest także domem dla 4-letniej Natalii. Dziecko stale przebywa pod respiratorem. Ma ciężką niewydolność oddechową i chore serce. Jej stan zdrowia nie pozwala na transport.
Ordynatorzy, którzy jeszcze pracują w częstochowskim szpitalu wystosowali list otwarty do społeczeństwa Częstochowy i regionu, mając nikłą nadzieje, że najnowocześniejszy szpital w regionie nie zostanie zlikwidowany. *
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)