Pomóżmy pochować Maćka w Polsce. Finał.
O tragicznej śmierci płockiego alpinisty opowiadaliśmy państwu w ubiegłym tygodniu. Przypomnijmy - Maciek zginął pod koniec lipca w trakcie wspinaczki na kirgiski siedmiotysięcznik Pik Lenina. Dla Maćka góry były miłością jego życia. Niestety za tę miłość przyszło mu zapłacić życiem.
Pik Lenina - jak twierdzą doświadczeni alpiniści - nie jest górą trudną technicznie. Niebezpieczne są jednak nagłe załamania pogody. Zgubiły już niejednego alpinistę. Wielu nie udało się nawet odnaleźć. Z Maciejem było inaczej.
Grupa polskich alpinistów w trakcie zdobywania szczytu znalazła zwłoki alpinisty. Przy zmarłym znaleziono prawo jazdy Maćka.
Sprowadzenie Macieja do kraju okazało się przedsięwzięciem niezwykle trudnym. Trzeba było zdążyć przed opadami śniegu, opłacić ekipę ekspedycyjną i znieść ciało Maćka na rękach. W zbiórkę pieniędzy na ten cel zaangażowało się wielu ludzi dobrej woli - także my.
Ostatnia droga Macieja to kilka tysięcy kilometrów. Spod Piku Lenina ratownicy przewieźli jego ciało do miejscowości Osz. Potem - do Biszkeku, Ała amaty, Moskwy i Warszawy. Na końcu do rodzinnego Płocka, do najbliższych. Po miesiącu czasu ciało Maćka wróciło do domu.
Reporterki: Aneta Krajewska, Milena Sławińska (Telewizja Polsat)